Mieszkańcy Tomaszowa Lubelskiego skarżą się na fetor wydobywający się m.in. z nowiuteńkiej oczyszczalni ścieków. Radni interweniują u burmistrza, a ten sprawę bagatelizuje.
Budowa oczyszczalni ścieków była jedną z najważniejszych tomaszowskich inwestycji. Pochłonęła ok. 16,5 mln zł. Przy Petera przebudowano stare obiekty, powstało także kilka nowych. Wszystkie spełniają rygorystyczne standardy unijne. - Nie wiem, co jest tam nie tak, ale fetor nadal unosi się nad całym miastem - denerwowała się na ostatniej sesji radna Jadwiga Szczepaniuk. - Może problem jest z tym, że nieczystości są stamtąd wywożone na wysypisko? Robi się to otwartymi samochodami. Smród ciągnie się za nimi po ulicach. Czas to powstrzymać!
Skąd śmierdzi? Zdania są podzielone. Niektórzy uważają, że przykry zapach wydobywa się m.in. z kratek ściekowych, nowej oczyszczalni, wysypiska czy zakładów przemysłowych. - Ten zapach jest tak przykry, że trudno go opisać - mówi radny Leszek Kleszczyński. - Mnie dopadł na ulicy Łaszczowieckiej. W samochodzie nie dało się wprost wytrzymać. Coś z tym trzeba zrobić, bo to wstyd dla miasta.
Marian Łysiak, burmistrz Tomaszowa Lub podchodzi do tych "zapachowych rewelacji” ze stoickim spokojem. - Przykry zapach był, ale w okolicach Zakładu Energetycznego - przyznaje. - Sprawdzał to jeden z moich dyrektorów... Na pewno nie śmierdziało z nowej oczyszczalni. Zastosowano tam nowoczesne technologie i rozwiązania, które przykre wyziewy tamują.
Burmistrz ma jednak swoją koncepcję na ten temat. - Kilka tygodni temu ktoś nam na jedną z działek podrzucił tonę śmierdzącej słoniny - opowiada. - Prokuratura nie wykryła sprawcy. Musieliśmy ją utylizować na własny koszt. Na pewno nie ma jednak w mieście zagrożenia epidemiologicznego. Nie ma też powodu do niepokoju. •