To koniec batalii zamojskiego restauratora z magistratem. Dzisiaj zamojski restaurator Luigii Tondelli wkroczył razem z komornikiem do kamienicy przy Rynku Wielkim i ją zajął.
Egzekucję komornicza odbyła się dzisiaj rano.
– Zarządcą tej nieruchomości jest zamojski Zakład Gospodarki Lokalowej, ale żaden z przedstawicieli spółki na egzekucje nie przybył – dziwił się Tondelli. – Nie ma też nikogo z magistratu, chociaż to urzędnicy nawarzyli tego piwa. Pochowali głowy w piasek! Trudno.
Przypomnijmy. Tondelli jest właścicielem restauracji "La Cantina” oraz szefem spółki "Lubet”. Stanęła ona do przetargu na dzierżawę remontowanej za pieniądze z UE, kamienicy przy Rynku Wielkim. Wygrał go.
Jednak gdy Włoch pomierzył piwnice, okazało się, że "wyparowało” ok. 200 mkw (były za ścianą w sąsiedniej kamienicy).
Włoch domagał się tego, co… wygrał. Ale urzędnicy rozwiązali z nim umowę, ogłosili nowy przetarg i do kamienicy wprowadzili inną firmę. W piwnicy "za ścianą” znalazł także miejsce inny restaurator.
Włoch podał UM do sądu, wygrał proces w dwóch instancjach, a wczoraj wszedł do "Morandówki” z komornikiem.
– Będę domagał się przywrócenia kamienicy do stanu, jaki oferowano w przetargu – tłumaczy Tondelli. – To potrwa. Wtedy otworzę "Morandówkę”… Teraz komornik robi inwentaryzację sprzętu.
Próbowaliśmy się skontaktować z Renatą Biskupską, prezesem spółki "Zapiecek” Polskie Pierogarnie, która musi "Morandówkę” opuścić. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy firma wystąpi do magistratu o odszkodowanie. Prezes była nieuchwytna.
Jednak w szybie wystawowej "Zapiecka” zawieszono jej oświadczenie. Czytamy w nim m.in. "Żałuję, że po latach, wracając do rodzinnego miasta, otwierając Zapiecek, inwestując, tworząc nowe miejsca pracy, zmuszono mnie do rezygnacji mojego marzenia prowadzenia nowej jakościowo restauracji w Zamościu – napisała Renata Biskupska.
Co na to zamojscy urzędnicy? – Nie będziemy nic komentować – uciął Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa.