Wygrał przetarg i za ponad sześcioarową działkę przy ul. Partyzantów w Zamościu zapłacił 520 tys. zł. Chciał tam wybudować przychodnię i otworzyć sklep. Urzędnicy zapewniali, że grunt ma być "wolny od zabudowy”. Nie jest. Mężczyzna domaga się m.in. zwrotu wydatków i unieważnienia aktu notarialnego.
Swoje żale mężczyzna wylał na poniedziałkowej sesji Rady Miasta. Przekonywał, że został oszukany przez magistrat, od którego kupił w przetargu nieruchomość przylegającą do jego własnej działki przy ul. Partyzantów.
– Musiałem wziąć potężny kredyt, ale byłem przekonany, że to się zwróci – tłumaczy. – Urzędnicy zapewniali, że działka jest wolna od zabudowy i służebności. Inaczej bym się na to nie zdecydował.
Ale zapewnienia urzędników okazały się fikcją. Na działce, którą miasto mu sprzedało jest szambo o pojemności 12 m sześć, komórka, która wchodzi ponad metr w działkę Łopuszyńskiego oraz m.in. schody należące do sąsiada.
– Wszystko wyszło po dokładnych oględzinach działki i dokonaniu nowych pomiarów – tłumaczy Łopuszyński. – Efekt jest taki, że nie mogę tam nic wybudować. Teren jest niewielki. Nikt nie da na to pozwoleń. Ponad pół miliona poszło w błoto!
Zanim Łopuszyński wparował na sesję, wielokrotnie był w tej sprawie w Ratuszu. Niczego nie wskórał.
– Sprawą samowoli budowlanej zajął się już inspektor nadzoru budowlanego – denerwował się podczas sesji. – Ale to nic nie załatwi. Domagam się zwrotu poniesionych kosztów! Jeśli to nie zostanie załatwione, będę zmuszony iść z tym do sądu!
Sprawą zainteresowali się radni, pośród których Łopuszyński zasiadł w czasie obrad.
– Warto postarać się o polubowne załatwienie tej sprawy – przekonywał radny Krzysztof Lewkowicz. – Jeśli dojdzie do procesu, miasto może go przegrać. – Podobna sytuacja była z panem Tondellim – dodała radna Zofia Piłat.
Krzysztof Stopyra, dyrektor Wydziału Geodezji i Gospodarowania Nieruchomościami w UM winą za tę sytuację obarczył niedokładne mapę sprzed kilkudziesięciu lat. – Budynek gospodarczy nie był na niej naniesiony – tłumaczył radnym.
– Pan Łopuszyński niemal co wtorek przychodzi do urzędu – dodała Iwonna Stopczyńska, wiceprezydent Zamościa. – Tę sprawę ze strony administracyjnej będziemy prowadzić aż do końca. Ale przesłanek do unieważnienia przetargu nie ma.