Zamość będzie w tym roku wielkim placem budowy. Aż 122 mln zł zostaną przeznaczone na inwestycje. To prawdziwy rekord.
- Nie ma ludzi do pracy - złościł się na ostatniej sesji prezydent Marcin Zamoyski. - Dobrzy fachowcy wyjechali za granicę, a na budowach pracują tacy, których... nie powinno tam być. Dlaczego? Niektórzy mają tak trzęsące się ręce, że aż im się piach z taczek wysypuje. Nie wnikam z jakich powodów... To jest tragedia zamojskich wykonawców.
W 2007 r. w Zamościu planowany jest m.in. kolejny etap rewitalizacji Starego Miasta (remontowane będą m.in. fortyfikacje forteczne), budowa nowego boiska ze sztuczną nawierzchnią w zamojskim OSiR, Centrum Kultury Filmowej, a także m.in. modernizacja zoo. Ponadto przebudowanych i wyremontowanych zostanie kilkanaście ulic. Czy "trzęsący się” robotnicy mogą prowadzić tak poważne inwestycje?
- Decydujemy się na to, bo to dla miasta wielka szansa - tłumaczy Zamoyski. - Zresztą brak wykwalifikowanych robotników to nie tylko nasz kłopot. Takie miasta jak np. Wrocław muszą ściągać na budowy... Greków, bo brakuje rąk do pracy. To przykre. A na kursy doszkalające dla budowlańców chętnych brak.
Nie wszyscy są przekonani, że roboty uda się w mieście wykonać prawidłowo. - Trzeba zrobić mniej, ale za to porządnie - przekonuje radny Wiesław Nowakowski. - Tymczasem z odnowionych właśnie kamienic już sypie się tynk. Brakuje dobrych brukarzy. Efekty widać gołym okiem.
O nie najlepszej jakości robót budowlanych na zamojskiej Starówce pisaliśmy wielokrotnie. Położona kilka miesięcy temu kostka m.in. na ul. Pereca i Ormiańskiej już zaczyna się zapadać. Niektóre rynny są za krótkie, schodki się rozsypują, a nowe tynki lecą ze ścian. Mieszkańcy Zamościa patrzą na to ze zgrozą.
- To jest fuszerka - mówi Anna Kulik, właścicielka jednego z zakładów fotograficznych, patrząc na nowy bruk przy Pereca.
- Wykwalifikowanych robotników rzeczywiście na rynku brakuje - przyznaje Zbigniew Wach, właściciel jednej z zamojskich firm budowlanych. - To także wina magistratu. W latach 90. do poważniejszych inwestycji w Zamościu ściągano firmy z Kielc czy Bydgoszczy, pomijając rodzimych wykonawców. Nasi fachowcy musieli zmieniać pracę, odchodzili na renty czy wyjeżdżali z kraju. Tych ludzi nie da się już odzyskać.
Czy jakość remontów w Zamościu się pogorszyła? - Tych wykonanych przez nas na pewno nie - zapewnia Wach. - Jednak z unijnego tortu, który będzie niebawem dzielony, nie skorzystamy. Nasza firma jest niewielka, a my... mierzymy siły na zamiary. Mamy coś wykonać byle jak, to wolimy się za to nie zabierać.