Mimo braku pewności co do stanu swojej trzeźwości, zamiast piechotą, na badanie w komendzie policji postanowili pojechać rowerami. Jednemu grozi grzywna, o zachowaniu drugiego powiadomiono sąd rodzinny.
To prawdopodobnie była jedna z najgłupszych rzeczy, jakie zrobili w swoim życiu. W nocy z czwartku na piątek w Komendzie Miejskiej Policji w Zamościu pojawiło się dwóch młodych rowerzystów prosząc o badanie alkomtem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obydwaj, mimo podejrzenia braku trzeźwości, zamiast na piechotę, udali się na miejsce rowerami.
Gdy skorzystali z ogólnodostępnego urządzenia, to zapaliło czerwoną lampkę oznaczającą obecność alkoholu w wydychanym powietrzu.
Dyżurny zamojskiej policji w tej sytuacji nie miał wyjścia. Powiadomił patrol, który przyjechał na komendę, by zbadać rowerzystów alkomatem. Starszy z delikwentów, 20-latek wydmuchał ponad 0,6 promila. Jego młodszy kolega podobnie - prawie 0,5 promila.
Pierwszy z nich za wykroczenie, jakim jest jazda rowerem pod wpływem alkoholu, może otrzymać grzywnę o wysokości co najmniej 2,5 tys. zł. Nieletni został natomiast przekazany pod opiekę rodzica. O jego zachowaniu poinfromowano sąd rodzinny.