Zamojskie Centrum Kultury Filmowej jest solą w oku miejscowych radnych PiS. Uważają oni, że to luksus, na który miasta nie stać. Powtarzają to regularnie na kolejnych sesjach. Wiesław Nowakowski z SLD ma już tego dość.
Centrum ma powstać przy ul. Odrodzenia w Zamościu. W środku znajdą się m.in. trzy sale projekcyjne lub konferencyjne dla ponad 640 widzów.
Wyposażone zostaną m.in. w systemy audiowizualne umożliwiające prezentację z tłumaczeniem symultanicznym. Będzie tam działać kilka barów i restauracji oraz m.in. galeria sztuki, sala klubowa i sanitariaty.
Pracę znajdzie tam ponad 20 osób. W CKF będą organizowane m.in. duże festiwale filmowe, zaczną działać kluby dyskusyjne, wystawy malarstwa, fotografii itd.
Cała inwestycja pochłonie ponad 17 mln zł. Zamojski magistrat wystarał się o ponad 6 mln 620 tys. zł dofinansowania z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego.
Nie wszystkim się to podoba. Radna Wanda Sędłak (PiS) niemal na każdej sesji powtarza, że miasta nie stać na taki wydatek.
- W wielu dzielnicach ludzie nie mają dróg i parkingów, a wyrwy w asfalcie naprawiane są byle jak - złościła się podczas ostatnich obrad. - Takie zaniedbania są od wielu lat. Tymczasem magistrat koncentruje się tylko na wielkich inwestycjach. Takich jak to kino. Czy nie ma naprawdę ważniejszych potrzeb?
- Nad tą budową warto było się głęboko zastanowić - dorzucił jej klubowy kolega Dariusz Zagdański. - Miasto przymierza się do remontu Zamojskiego Domu Kultury. To ma pochłonąć 12 mln zł. Można było tam trochę dołożyć i pomieścić w budynku także to CKF. Wszystko wyszłoby nam taniej.
To oburzyło prezydenta Marcina Zamoyskiego. - To przecież radni podjęli decyzję o budowie CKF - przypomniał. - To dobra inwestycja. Bo przecież dostaliśmy w prezencie ponad 6 mln zł. Mieliśmy z takiej szansy nie skorzystać?
Radny Nowakowski miał już dość takich dyskusji. Jednak jego pomysłu o kupieniu kina objazdowego nikt na sesji nie skomentował. Niesłusznie.
- Świetny pomysł - ucieszył się 25-letni Sebastian z Zamościa. - Nawiązalibyśmy do tradycji. Bo takie kina były przed wojną i we wczesnym PRL. Turyści byliby tym zachwyceni.
- Nie pamiętam kiedy byłam w kinie - zastanawia się tymczasem 60-letnia kobieta. - Chyba jeszcze na Potopie. Ale jak pod mój blok przyjedzie to na pewno pójdę.