Uderzała główką nowonarodzonej córeczki o twarde podłoże, aż dziecko umarło. Zwłoki włożyła do reklamówki i wyrzuciła do kontenera na śmieci. Sąd Okręgowy w Zamościu skazał dzisiaj za to 23-letnią Maję W. na trzy lata pozbawienia wolności.
– Oskarżona, działając pod wpływem porodu, chcąc pozbawić dziecka życia, co najmniej dwa razy uderzyła jego główką o twarde podłoże, co skutkowało zgonem dziecka – zaznaczył przy odczytywaniu wyroku sędzia Jacek Magdziak z Sądu Okręgowego w Zamościu.
Makabrycznego odkrycia dokonali w kwietniu ub. roku pracownicy składowiska odpadów w Dębowcu pod Skierbieszowem. Owinięte w prześcieradło zwłoki noworodka ukryte były w reklamówce razem z prawidłowo odciętą pępowina, łożyskiem oraz damskimi zakrwawionymi spodniami dresowymi.
Lekarz stwierdził, że ciąża była donoszona. Do porodu doszło miedzy 10 a 13 kwietnia.
Ustalono, że zwłoki noworodka dotarły na składowisko z transportem odpadów z Zamościa. Policjanci dotarli do blisko 300 kobiet, które miały wyznaczony termin porodu na kwiecień lub początek maja.
Ale poszukiwana nie figurowała w żadnej dokumentacji medycznej prowadzonej przez szpitale, przychodnie i prywatne gabinety lekarskie.
Do zatrzymania 23-letniej dziś Mai W. doszło tydzień później. Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku zabójstwa, a sąd postanowił tymczasowo aresztować kobietę.
Oskarżona nie przyznała się podczas śledztwa do winy. Podnosiła, że dziecko urodziło się martwe, zaś po porodzie wypadło jej z rąk. Ale co innego wykazała sekcja zwłok: dziewczynka urodziła się żywa, a przyczyną zgonu było uderzenie główką o twarde podłoże; stwierdzono liczne uszkodzenia czaszkowo-mózgowe, m.in. złamanie kości podstawy czaszki.
Po trwającym prawie pół roku śledztwie prokuratura doszła do wniosku, że do zabójstwa noworodka doszło pod wpływem stresu związanego z porodem i zmieniła zarzut zabójstwa na dzieciobójstwo. Grozi za to już nie dożywocie, ale do 5 lat więzienia.
Maja W. w październiku ub. roku opuściła areszt, a przed sądem odpowiadała z wolnej stopy; śledczy zastosowali wobec niej dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Sąd zaliczył oskarżonej prawie półroczny pobyt za kratkami i zwolnił ja z kosztów procesu. Wyrok nie jest prawomocny.