Podetnę gardło córce i się zabiję – groziła kobieta, która nie chciała oddać dziecka do placówki opiekuńczej. Ugodzona nożem dziewięciolatka, która kilka godzin była zakładniczką zdesperowanej – leży w szpitalu. Matka trafiła do policyjnego aresztu. Odpowie za usiłowanie zabójstwa.
– Podczas próby zatrzymania kobieta zabarykadowała się z dziewczynką w jednym z pokoi. Zagroziła, że zabije córkę i siebie – relacjonuje wydarzenia, które rozegrały się w czwartek wieczorem Ireneusz Stromidło, rzecznik prasowy tomaszowskiej policji.
Dziewczynka przez kilka godzin była zakładniczką swojej matki. Na miejsce rodzinnej tragedii przyjechali policyjni negocjatorzy, psycholog, karetka pogotowia oraz antyterroryści.
Po długich negocjacjach, z uwagi na bezpośrednie zagrożenie spełnienia przez zdesperowaną kobietę gróźb, policjanci wyważyli drzwi i weszli do pokoju. – W ostatniej chwili uratowali dziewięciolatce życie, bo zdesperowana matka zraniła ją nożem w okolice szyi, a później usiłowała popełnić samobójstwo, raniąc się w okolice klatki piersiowej – informuje Stromidło.
Dziewczynka trafiła do szpitala – Miała uszkodzone mięśnie i naczynia szyi, ale na szczęście nie doszło do przecięcia tętnicy – mówi Dionizy Hałasa, wicedyrektor tomaszowskiego szpitala. – Życiu dziecka nie zagraża niebezpieczeństwo, ale trauma pozostanie.
Jej matkę – po opatrzeniu rany – umieszczono w policyjnym areszcie. – Prowadzimy czynności w kierunku usiłowania zabójstwa – powiedział nam wczoraj Artur Hypiak, wiceszef Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Lubelskim.
Dzisiaj Mirosławie K. zostanie postawiony zarzut, śledczy wystąpią najprawdopodobniej do sądu z wnioskiem o jej tymczasowe aresztowanie.
Pochodząca z Suśca kobieta już wcześniej zabierała dziewczynkę z placówki. – W przeszłości była poszukiwana, ciążyły już na niej zarzuty uprowadzenia nieletniej, przebywała w areszcie – opowiada rzecznik tomaszowskiej policji. – Po wyjściu na wolność znów ją zabrała.
Zdaniem psychiatrów, 51-latka może mieć poważne zaburzenia osobowości.
Mieszkańcy Suśca są w szoku. – Bo kogoś, kto próbuje zabić swoje dziecko nie można nazywać matką – mówi starsza pani.
Wójt Franciszek Kawa zwraca uwagę, na co innego. – Ograniczając prawa do opieki nad dzieckiem, sądy postępują często zbyt pochopnie – powiedział nam Kawa, który w przeszłości pracował m.in. w domu dziecka i pogotowiu opiekuńczym. – Sprawa wydaje się załatwiona, ale cierpią przede wszystkim dzieci, a często i rodzice.