Jechał samochodem bez dokumentów, po pijaku, a na dodatek miał przy sobie narkotyki. Tak swoje 24. urodziny obchodził mieszkaniec gminy Zamość. Jubilat trafił do policyjnego aresztu, a podróżujący z nim goście do izby wytrzeźwień, bo zaleźli za skórę mundurowym.
Alkomat wykazał 2,16 promila. Przy mieszkańcu gminy Zamość, który wczoraj obchodził 24. urodziny, stróże prawa znaleźli szklaną lufkę i papierowe zawiniątko, w którym było 0,52 g marihuany.
– Mężczyzna nie miał przy sobie dokumentów, czyli prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego samochodu, który nie był jego własnością – opowiada Joanna Kopeć, rzecznik prasowy zamojskiej policji.
Malucha postanowiono odholować na policyjny parking, a kierowcę na "dołek”.
W samochodzie jechało trzech podpitych pasażerów w wieku 18, 20 i 21 lat. Po wylegitymowaniu, kazano im wracać do domu.
Ale młodzieńcom nie chciało się spać, a na dodatek nie mogli pogodzić się z przymknięciem jubilata. Dotarli pod komendę, gdzie wykrzykując wulgarne epitety dali upust swojemu niezadowoleniu.
A że policjanci nie byli głusi, odwieziono ich do izby wytrzeźwień. Mieli od 1,18 do 2,01 promila.
Teraz oprócz rachunku za nocleg dostaną też mandaty za zakłócanie porządku publicznego.
Pechowy jubilat odpowie zaś przed sądem za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości i posiadanie środków odurzających. Grozi mu do 3 lat wiezienia.