51-letni Marian B. nie zważał na poparzenia i rany na głowie. Odpalił samochód i popędził do najbliższych sąsiadów. Powiedział, że zostali z bratem napadnięci, a ich dom podpalono. Sąsiedzi wybili szybę w oknie i wynieśli z płonącego mieszkania zwłoki 58-letniego Henryka B. Poparzonego Mariana B. karetka odwiozła do szpitala, a w zgliszczach znaleziono jeszcze jednego trupa. To były zwłoki Mirosława S. Jak ustaliła prokuratura, to on zaplanował napad na mieszkających na uboczu Horoszczyc (gm. Dołhobyczów) braci. 15 lutego br. podjechał pod ich dom razem z Maciejem F. oraz 29-letnim Arturem Sz. i 16-letnim Krzysztofem D. Dwaj ostatni zostali na czatach, a Mirosław S. i Maciej F. wtargnęli do mieszkania. Zażądali pieniędzy. Bili braci pięściami, krzesłem i polanami drewna. Zabrali 400 zł. Na koniec oblali benzyną i podpalili drewniane mieszkanie. Warty 70 tys. zł budynek płonął jak pochodnia. W środku znajdowali się napadnięci bracia. Bandyci przytrzymywali drzwi. Marian B. uciekł przez okno. Henryk B. był po wylewie i nie miał sił, by podnieść się z łóżka. Mirosław S. prawdopodobnie oblał się przez przypadek benzyną i dlatego zginął.
– Maciej F. został oskarżony o zabójstwo połączone z rozbojem oraz usiłowanie zabójstwa – informuje Józef Pokarowski, szef hrubieszowskiej prokuratury, która skierowała do Sądu Okręgowego w Zamościu akt oskarżenia. – Grozi mu 25 lat pozbawienia wolności albo dożywocie. Dwaj pozostali zostali oskarżeni o udział w rozboju, za co grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. Krzysztof D. będzie odpowiadał jak osoba dorosła.
Maciej F. i Artur Sz. przebywają od lutego w areszcie. Krzysztof D. wyszedł w sierpniu ze schroniska dla nieletnich. Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy. (lew)