Do zdarzenia doszło w nocy z 26 na 27 listopada 2004 r. w jednym z hrubieszowskich klubów. Los chciał, że w tym samym miejscu i w tym samym czasie znaleźli się Tomasz O. i młodszy od niego o siedem lat Michał Z. Ten pierwszy, trzykrotnie karany, był na przepustce z więzienia. Twierdzi, że nie pił alkoholu. Za to, według niego, Michał Z. był albo pod wpływem alkoholu, albo środków odurzających. Szukał zaczepki. Tomasz O. miał to cierpliwie ignorować, ale gdy pod klubem Michał Z. zaczął wymachiwać rękami, uderzył go otwartą dłonią w twarz. Poszkodowany upadł, uderzając głową o beton.
Do domu przyprowadził go kolega. Michał Z. jęczał z bólu, wymiotował, ale w końcu położył się spać. Później nie można go było dobudzić, dlatego matka wezwała karetkę. Chłopak w ciężkim został przewieziony do szpitala w Hrubieszowie, a następnie do Zamościa. Miał krwiaka mózgu, pękniętą podstawę czaszki i dwa tętniaki. Trafił na stół operacyjny. Lekarze nie robili rodzinie wielkich nadziei. Michał Z. przez pół roku leżał w śpiączce. Został kaleką, potrzebuje rehabilitacji.
Tomasza O. poszukiwała policja. Po wyjściu z więzienia, wyjechał do Anglii. Sam zgłosił się do Prokuratury Rejonowej w Hrubieszowie, a ta oskarżyła go o naruszenie nietykalności cielesnej Michała Z., które spowodowało chorobę realnie zagrażającą życiu, ciężkie kalectwo oraz trwałą chorobę psychiczną. Tomasz O. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Zeznał, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak może zakończyć się uderzenie w twarz z otwartej dłoni. Chce dobrowolnie poddać się karze.
(lew)