Mieszkaniec podhrubieszowskiego Ślipcza zachował się jak prawdziwy bohater.
Gdy we wtorek późnym wieczorem podpity 22-latek maszerował przez Ślipcze padał rzęsisty deszcz, a na dodatek było ciemno, choć oko wykol. W pewnym momencie młodzieniec zachwiał się i spadł ze skarpy do głębokiego rowu, który do kolan był wypełniony wodą.
- Wszystko działo się naprzeciwko naszego domu - wspomina 22-letnia Ewelina Buczek. - Ojciec zauważył topielca i szybko ruszył mu na ratunek.
Ten ostatni po szyję był zanurzony w wodzie. Na szczęście oddychał, ale 56-letni Eugeniusz Buczek nie mógł sobie poradzić z wydobyciem nieprzytomnego mężczyzny z rowu. Dlatego wezwał na pomoc straż pożarną.
- Udrożniliśmy poszkodowanemu drogi oddechowe, założyliśmy kołnierz ortopedyczny, a następnie za pomocą deski ratowniczej i lin wydobyliśmy go z rowu - relacjonuje asp. Piotr Sendecki, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Hrubieszowie.
Karetka pogotowia odwiozła go do szpitala.
- Pacjent jest w dobrym stanie, ale na obserwacji pozostanie przynajmniej do czwartku - powiedziała nam wczoraj Teresa Futyma, rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Hrubieszowie.
Nie chciał z nami rozmawiać. Mieszkańcy Ślipcza podnoszą, że miał wielkiego farta. - Bo pijany zawsze ma szczęście - konkluduje jedna z mieszkanek podhrubieszowskiej wioski. - Powinien na kolanach iść do Częstochowy i codziennie rano i wieczorem modlić się za zdrowie dla pana Gienka, bo przecież uratował mu życie - przekonuje inna.
Z wybawicielem 22-latka nie udało się nam skontaktować. - Jestem z niego dumna, bo uratował drugiego człowieka - mówi Tatiana Buczek, żona bohaterskiego 56-latka.
Pochwał nie szczędzą strażacy. - Ten przypadek podnosi na duchu, bo się okazuje, że nie wszyscy są obojętni na los drugiego człowieka - usłyszeliśmy od asp. Sendeckiego.
Jak się nam udało ustalić, komendant hrubieszowskich strażaków ma osobiście podziękować panu Eugeniuszowi za bohaterską postawę.