Mam dwa wyroki sądowe! Oddajcie mi wreszcie kamienicę! - wołał podczas sesji do urzędników i prezydenta miasta Luigi Tondelli, zamojski restaurator. Nie doczekał się odpowiedzi.
- To jest nie do pomyślenia - denerwował się radny Dariusz Zagdański (PiS). - Kto poniesie koszty tego przegranego procesu? To grubo ponad 10 tys. zł. Proszę panie prezydencie wskazać taką osobę! A co będzie, gdy pan Tondelli będzie domagać się odszkodowania? To już mogą być kolejne… setki tysięcy złotych! Naraziliście miasto na straty! I odstraszcie inwestorów.
O co chodzi? Tondelli jest właścicielem restauracji "La Cantina”, pełni też funkcję prezesa spółki "Lubet”. Stanęła ona do przetargu na dzierżawę remontowanej za pieniądze z UE, kamienicy przy Rynku Wielkim (tzw. Morandówki) i wygrała go.
Z projektu adaptacji budynku, który restaurator otrzymał z UM, wynikało że do zagospodarowania będzie ponad 1100 mkw powierzchni. Jednak gdy pomierzył piwnicę, okazało się, że "wyparowało” ok. 200 mkw!
Włoch domagał się tego, co było w pierwotnym projekcie. Jednak urzędnicy… rozwiązali z nim umowę, ogłosili nowy przetarg i do kamienicy wprowadzili inną firmę. Włoch podał miasto do sądu. I wygrał w dwóch instancjach.
Wyrok w lubelskim Sądzie Apelacyjnym zapadł 19 lutego. Nie pozostawia wątpliwości: kamienica ma wrócić do Włocha. Miasto jednak jakoś nie kwapi się do jej oddania. Dlatego Włoch przybył na sesję i walczył "o swoje”.
- Ręce opadają - złości się Luigi Tondelli. - Prezydent na sesji nie odpowiedział mi ani słowem. A wielu radnych wyglądało jakby się nudzili. Czekałem kilka godzin. Gdy wyszedłem, prezydent wybiegł za mną z sali. Zaprosił mnie na rozmowy do swojego gabinetu. Po co? Nich posłucha sądu.
Co teraz zrobi UM? Urzędnicy uchylają się od odpowiedzi. - Nadal czekamy na uzasadnienie wyroku - mówi Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa.
- Wyrok jest prawomocny i trzeba tego przestrzegać - przypomina tymczasem Zagdański. - Nawet jeśli UM złoży wniosek o kasację, nie tamuje to jego wykonalności. Na co tu jeszcze czekać?