Nie będzie blokady szlaków turystycznych w Roztoczańskim Parku Narodowym, pikiet i zbierania podpisów pod protestami. Leśnicy dopięli swego. Ministerstwo Środowiska zrezygnowało z pomysłu na obcinania im wynagrodzeń i likwidacji gospodarstw pomocniczych.
Przypomnijmy. Dwa miesiące temu dyrektorzy parków narodowych w Polsce otrzymali z Ministerstwa Środowiska tzw. zalecenia planowania funduszu wynagrodzeń na 2007 r. Zakładały one obniżenie pensji leśników o 10 proc. Pracownicy RPN uważają, że już bardziej obniżyć im pensji nie można. Wyjściem z sytuacji mogło być tylko zwolnienie ok. 40 osób. To jednak spowodowałoby m.in. paraliż obsługi ruchu turystycznego.
Nie mniejsze emocje wywołała planowana likwidacja gospodarstw pomocniczych działających przy parkach, które zajmują się obsługą szlaków turystycznych. W RPN w skład takiego gospodarstwa wchodzi także m.in. Ośrodek Hodowli Konika Polskiego oraz Ośrodek Edukacyjno-
Muzealny. Oba dają rocznie ok. 3 mln zł przychodu. Leśnicy uważają, że ministerstwo chce "wyrwać” im te pieniądze. - Stąd takie podchody i sondowanie naszych reakcji - mówi Słomiany. - Na szczęście, umiemy się bronić.
Leśnicy wysyłali protesty do Ministra Środowiska, rozdawali ulotki i zbierali podpisy przeciw "zaleceniom”. Na początku lipca pracownicy RPN urządzili pikiety m.in. przy stawie "Echo” w Zwierzyńcu. Grozili też blokadami szlaków turystycznych. To dało efekt. - Będziemy uważniej patrzeć warszawskim urzędnikom na ręce - zapowiada Słomiany. - Trwają pracę nad nową ustawą o ochronie przyrody. Chcemy w nich uczestniczyć, aby przyblokować ewentualne kanty i buble. Mamy przykre doświadczenia. - Aby park działał jak należy, potrzebne jest jego odpowiednia opieka i ochrona - podkreśla Zdzisław Strupieniuk, nowy dyrektor RPN. - Na to muszą iść odpowiednie pieniądze. Nie da się tego ominąć. Urzędnicy ze stolicy muszą to zrozumieć.