Mieszkanka podzamojskiego Sitna kupiła telewizor w sklepie wysyłkowym "TV Products”. Odbiornik dostała zepsuty, więc go odesłała.
- Mój mąż lubi nowinki techniczne i ten telewizor bardzo mu się spodobał - mówi 68-letnia Marianna Kaszyca z Sitna. - Wprawdzie jest czarno-biały, ale ma radio. W sam raz pasowałby nam do kuchni. Namówił mnie do zakupu, a teraz żałujemy.
Firma wysyłkowa "TV Products” ma w kraju kilka przedstawicielstw i siedzibę w Wilkowicach. Zajmuje się sprzedażą wysyłkową. Ich oferta jest wyjątkowo bogata: pasy masujące, odstraszacze do kretów czy chichoczące lalki. Państwu Kaszycom szczególnie przypadł do gustu maleńki telewizor z radiem. W cenie 69 zł.
- Kiedy przyszło do płacenia, okazało się, że trzeba wydać 108 zł - denerwuje się pani Marianna. - Okazało się, że dostarczany jest wyłącznie z zasilaczem i kablami do zapalniczki samochodowej. Musieliśmy wziąć cały zestaw. A kiedy włączyliśmy telewizor do prądu, okazało się, że nie działa.
Według prawa towar zakupiony w sklepie wysyłkowym można oddać w ciągu 30 dni.
- Zapakowałam telewizor, zapłaciłam za przesyłkę i wysłałam z powrotem do sklepu - opowiada Kaszyca. - Trzykrotnie dzwoniłam do tej firmy z prośbą o zwrot pieniędzy. Przysłali mi jednak inny telewizor. Nie wiem czy też był zepsuty, bo go od razu odesłałam.
Wczoraj pani Marianna zadzwoniła z kolejną interwencją do Biura Obsługi Klienta "TV Products”. - Powiedziano mi, że chciałam telewizor to go dostałam - mówi. - Ale ja już go nie chcę! Zostałam oszukana!
Iwona Lepkowska, konsultant "TV Products” nie ma swojej firmie nic do zarzucenia. - Ta pani powinna wyraźnie napisać w karcie gwarancyjnej, że chce zwrotu pieniędzy. Nie zrobiła tego - tłumaczy. - Nie wiem także czy dzwoniła do nas. Nie pamiętam takiej rozmowy. Zarzuty tej pani są bezpodstawne. Pieniędzy nie możemy zwrócić, bo już jest po 30-dniowym terminie.
- Pójdę do rzecznika praw konsumenta. Na pewno im tego nie daruję - obiecuje pani Marianna.