Aby skutecznie zaszczepić się przeciw grypie, trzeba to zrobić jeszcze przed jesiennym sezonem zachorowań.
Właściciele aptek już zacierają ręce. Grypa potrafi nieźle napędzić koniunkturę. Jednak podczas zakupów trzeba być czujnym. - Tegoroczne szczepionki muszą mieć na opakowaniach informację, że są przeznaczone na sezon 2007/2008 - ostrzega Andrzej Smyk, właściciel jednej z zamojskich aptek. - Trzeba zwracać na to uwagę. Dlaczego? Wirus grypy mutuje i stare specyfiki mogą już na niego nie działać. Szczepionki ubiegłoroczne powinny zostać zutylizowane. To ważne.
Szczepionki nie są obowiązkowe i można je dostać tylko na receptę. Z zaaplikowaniem ich nie powinno być kłopotu. Można to zrobić w większości przychodni podstawowej opieki zdrowotnej i punktach szczepień. Coraz częściej wykonywane są także w zakładach pracy. Fundują je pracodawcy, którzy liczą na to, że koszt zakupu szczepionki będzie mniejszy, niż straty spowodowane chorobowymi absencjami. - Szczepionki przeciw grypie są skuteczne - przyznaje lekarz rodzinny Sławomir Fik. - Szczególnie dla osób starszych, schorowanych i pracujących w skupiskach ludzkich. Warto zaszczepić się jak najprędzej, aby wyprzedzić falę zachorowań. Uodparniają dopiero po dwóch tygodniach.
Warto zaszczepić także dzieci. - Powinno się szczepić szczególnie maluchy od 6 miesiąca do 5 roku życia, a także takie które przebywają m.in. w żłobkach i przedszkolach - dodaje Bożena Olszewska, pediatra z zamojskiej przychodni "Na Karolówce”. - Zalecamy je także kobietom w ciąży, powyżej 4 miesiąca. Dla nich grypa może być szczególnie niebezpieczna.
W aptekach dostępnych jest kilka szczepionek przeciw tej chorobie. Zainteresowanie kupujących jest na razie umiarkowane. - To się zmieni - zapewnia jeden z aptekarzy. - Wystarczy, że media podadzą, iż gdzieś na świecie zlokalizowano przypadki ptasiej grypy i zacznie się wykupywanie szczepionki. Znów będą po nią ustawiać się długie kolejki.
Nie wszyscy są jednak zwolennikami szczepionek. - Najlepsza na grypę jest cebula, miód i mleko z czosnkiem - zapewnia 81-letnia Władysława Szpuga z Topólczy. - Jak człowieka dopadnie gorączka, trzeba się tego najeść i wcisnąć pod pierzynę. A szczepionki też nie zaszkodzą. Mąż sobie taką w ub. roku wstrzyknął i chorował jakby mniej. Tyle, że pieniędzy na to żal. - Taką szczepionkę każdy aplikuje na własne ryzyko - mówi tymczasem mama 7-letniego Szymka z Zamościa. - Nie ma przecież pewności, że wirus przeciw któremu mają być te specyfiki, w tym roku zaatakuje. Jak to zresztą sprawdzić? Ten cały interes bez wątpienia nakręcają firmy farmaceutyczne. Głupio dziecko szczepić czymś, do czego nie ma się przekonania.