Pięciu młodych mężczyzn wpadło w ręce tomaszowskiej policji. Wszyscy są podejrzani o wprowadzanie w obieg podrobionych uprzednio kart telefonicznych.
Na początku młodzieńcy specjalizowali się w "produkcji” kart o wysokich nominałach - 50- i 100-jednostkowych. Później, czyli od października, gdy Telekomunikacja Polska S.A. wycofała ze sprzedaży "pięćdziesiątki” i "setki”, musieli zadowolić się "wytwarzaniem” tej, która została w obiegu - 25-jednostkowej. Zgubiła ich zwykła nonszalancja: podróbki coraz chętniej i coraz częściej zaczęli rozdawać kolegom. - Próby fałszerstw kart telefonicznych zdarzają się nie tylko w Polsce - wyjaśnia Wojciech Wiszniowski z Lubina na Dolnym Śląsku, który może się pochwalić jednym z największych w kraju zbiorem kart magnetycznych. - Efekty takich fałszerstw znane są doskonale nie tylko w środowisku fonotelistów.
Na czym dokładnie polega fałszerstwo i w jaki sposób do niego dochodzi - ze zrozumiałych względów - nie będziemy pisać.