Ważne, aby z problemem przemocy zmierzyć się wspólnie - twierdzi Mieczysław Gradziuk, pedagog szkolny.
Jego realizacja przebiega równolegle w trzech wymiarach. Po pierwsze: edukacja ucznia, rodzica i nauczyciela. - Treści programowe realizowanie są podczas lekcji przez pedagogów szkolnych, ale każda ze stron, poprzez przygotowywanie się do zajęć podnosi swoją wiedzę i świadomość na temat różnych zagrożeń - wyjaśnia Gradziuk. - Poza tym lekcje często prowadzą też pracownicy poradni specjalistycznych oraz policjanci, którzy opowiadają, jak radzić sobie z przemocą.
Po drugie: uczniom trzeba zorganizować wolny czas. Aby sprostać temu zadaniu, w "społeczniaku” powstało kilkanaście kół zainteresowań. Na zajęcia plastyczne przychodzi 48 osób, na historyczne - 20, kilku pasjonatów ma biologia.
Zajęcia pozalekcyjne odbywają się nie tylko po lekcjach, ale... także w dni wolne od nauki, np. w sobotę. - Ja na kółko biologiczne pędzę już o piątej rano - mówi Andżelika Piotrowska, gimnazjalistka. - Właśnie dlatego nasi uczniowie nie mają czasu rozrabiać - przekonuje Gradziuk.
Trzeci wymiar, w którym realizuje się program, to pomoc indywidualna, oferowana przez pedagogów i psychologa szkolnego. - Można się do nas zwrócić w każdej sprawie - zapewnia Mieczysław Gradziuk. Pomóc mają w tym tzw. skrzynki zaufania. Dzięki nim, uczniowie mogą anonimowo powiadomić grono nauczycielskie o jakimś problemie. - Robimy to naprawdę chętnie i bez obaw - mówi Agnieszka Cichosz. - Już uzbierało się kilkanaście listów. Widać je przez dziurkę w skrzynce - śmieje się gimnazjalistka.
Co niepokoi młodzież? Okaże się pod koniec lutego. Wtedy skrzynka zostanie komisyjnie otwarta, a umieszczone w niej problemy zostaną zdiagnozowane i zacznie się ich wspólne rozwiązywanie.
W tegorocznej edycji kampanii "Szkoła bez przemocy” zdecydowało się wziąć udział prawie 3 tysiące szkół z całej Polski. Są wśród nich także placówki z Zamojszczyzny. O każdej z nich napiszemy.