Znane w Lubartowie działaczki społeczne poskarżyły się do Rady Miasta na burmistrza. Uważają, że niezgodnie z ustawą potraktował ich petycję w sprawie roznoszenia przez bezrobotnych decyzji podatkowych.
Elżbieta Wąs i Anna Gryta, znane z działalności w organizacji Miasto Obywatelskie Lubartów, we wrześniu zwróciły się do burmistrza Janusza Bodziackiego z postulatem, aby lubartowski magistrat zatrudnił bezrobotnych do roznoszenia decyzji podatkowych. Obecnie zajmuje się tym 11 urzędników miejskich „po godzinach”, na co urząd w tym roku wyda ponad 32 tys. zł.
Działaczki powoływały się na przykład Wągrowca, gdzie takie decyzje roznoszą bezrobotni. – Rozważamy takie rozwiązanie w ramach przyszłorocznego budżetu – deklarował wówczas Janusz Bodziacki.
Wąs i Gryta nie „odpuściły” sprawy. Ponieważ trwa obecnie konstruowanie budżetu na przyszły rok, postanowiły skorzystać z nowego ustawowego narzędzia: petycji.
– 13 października do burmistrza Lubartowa złożyłyśmy petycję z apelem i prośbą o wsparcie inicjatywy społecznej w sprawie zmian w dotychczasowym systemie roznoszenia decyzji podatkowych – mówi Anna Gryta.
Według ustawy o petycjach, zarówno treść, jak i sposób załatwienia sprawy powinny być podane przez urzędników do publicznej wiadomości.
– Długo czekałyśmy, sprawdzając codziennie miejski Biuletyn Informacji Publicznej. Niestety bez rezultatu, choć według ustawy treść petycji powinna być umieszczona na stronie internetowej Urzędu Miasta. I to niezwłocznie – dodaje Elżbieta Wąs. – Burmistrz jedynie lakonicznie odpowiedział na piśmie, że decyzję w sprawie bezrobotnych podejmie w stosownym czasie.
Anna Gryta dodaje, że taka odpowiedź na treść petycji nie zawiera informacji o sposobie załatwienia sprawy i nie określa żadnych działań, które należałoby podjąć w tym celu – np. przesunięcia środków w budżecie.
Tymczasem burmistrz nie widzi żadnego uchybienia. – Tę sprawę konsultowałem z miejskim prawnikiem. Pismo obu pań nie ma charakteru petycji, a korespondencji z pracodawcą. W opinii naszych prawników, nie ma tu zastosowania ustawa o petycjach. Dlatego nie wszczęliśmy procedury przewidzianej przez nowe prawo. Zgodnie z terminami wszystkie zainteresowane osoby otrzymały odpowiedzi na piśmie – tłumaczy Janusz Bodziacki. – Ponadto dotarły do mnie liczne głosy, że wielu mieszkańców miasta nie życzy sobie, aby decyzje podatkowe dostarczały im osoby niesprawdzone – dodaje burmistrz.
To jednak nie zamyka sprawy, bo obie panie są innego zdania. Dlatego złożyły na burmistrza skargę do Rady Miasta. – Na spotkaniu z Jackiem Tomasiakiem, przewodniczącym rady, dowiedziałyśmy się, że nasza skarga nie została doręczona radnym. Nie wiemy, dlaczego – mówi Elżbieta Wąs.
Zgodnie z procedurami skarga powinna trafić do właściwej komisji albo zostać wprowadzona do porządku obrad najbliższej sesji rady gminy. Prawdopodobnie radni zajmą się skargą na najbliższym, listopadowym posiedzeniu.