W czwartek, o godzinie 14-tej, pod LOK zbiorą się przeciwnicy eksmisji tej placówki. Prezes spółdzielni mieszkaniowej straszy policją.
LOK - największa w Lubartowie placówka kulturalna, działa w budynku należącym do spółdzielni mieszkaniowej przy ul. Cichej. Umowa na wynajem została podpisana jeszcze w połowie lat 90-tych.
LOK płacił niski czynsz. Jacek Tomasiak, nowy prezes spółdzielni, postanowił go podnieść. LOK i spółdzielnia nie uzgodniły nowych warunków najmu. Spółdzielnia wypowiedziała umowę najmu. LOK się nie wyprowadził. Prezes Tomasiak wystąpił więc do sądu o orzeczenie eksmisji. Sąd Rejonowy w Lublinie ogłosi wyrok już w poniedziałek.
Dlaczego nie doszło do porozumienia? Prezes Tomasiak uważa, że przez podejście do sprawy osób odpowiedzialnych za kierowanie LOK. Adam Banucha, dyrektor LOK, zrzuca winę na Tomasiaka.
- W spółdzielni złożyliśmy nową umowę najmu ze stawką 11,85 zł za mkw - mówi dyrektor Banucha. - Wystarczy, żeby została podpisana.
Spółdzielnia przygotowała swoją umowę na wynajem jej budynku... z podobną stawką. Spółdzielnię i LOK dzielą drugoplanowe ustalenia: spółdzielnia chciałaby m.in. dostać do dyspozycji stronę w wydawanym przez LOK tygodniku.
Czwartkową manifestację zwołuje Jerzy Tracz, radny i pracownik LOK, znany z organizowania akcji społecznych o szerokim charakterze. Pod LOK mają przyjść przeciwnicy eksmitowania tej placówki przez spółdzielnię. Prezes Tomasiak twierdzi, że manifestacja będzie nielegalna, bo protestujący zajmą teren należący do spółdzielni.
- To naruszenie prawa własności, zawiadomimy policję - zapowiada prezes.
Protestujących popiera Jerzy Zwoliński, burmistrz Lubartowa, któremu podlega LOK. - Jestem po ich stronie nawet jeśli nie mają stosownych zezwoleń - mówi.
dj