Pani Elżbieta mieszka z córką w ciasnej wilgotnej piwnicy w centrum Lublina - bez ogrzewania, ciepłej wody, toalety.
- Zamieszkałyśmy tu zaraz po przyjściu Renatki na świat. Jej ojciec po prostu zniknął, musiałyśmy sobie radzić same - mówi Elżbieta Ostapowicz.
Dzięki pomocy dobrych ludzi kobieta znalazła schronienie w piwnicy starej kamienicy, na około 20 metrach kwadratowych. Wtedy miała nadzieję, że to tymczasowe rozwiązanie.
- Robię, co mogę, żeby stworzyć mojej córce dom. Ale za 319 zł miesięcznie nie da się godnie żyć - żali się pani Elżbieta. - Śpimy na jednym łóżku, myjemy się w misce. Całe szczęście, że zima nie jest mroźna. Ogrzewamy się małym elektrycznym piecykiem. Sąsiad pożyczył.
Przebywanie w wilgotnym pomieszczeniu zrobiło swoje. 13-letnia Renatka cierpi na reumatyzm, często się przeziębia. Niedawno przestała słyszeć na jedno ucho.
- Według lekarzy, zmiany są nieodwracalne, na aparat jest już za późno - twierdzi jej matka. Ona sama też jest ciężko chora. Przeszła operacje serca, wszczepiono jej sztuczne zastawki, często dopadają ją bóle i zawroty głowy.
Nic dziwnego, że większość pieniędzy pani Elżbieta wydaje na leki. Do recept dokłada Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Ale to kropla w morzu potrzeb.
- Bywa, że nie wykupię sobie jakiegoś leku, bo muszę zdobyć lekarstwa dla córki - mówi kobieta.
Elżbieta Ostapowicz wiele razy starała się o lokal komunalny - bez rezultatu. Było kilka propozycji, ale kobieta z nich nie skorzystała.
- Proponowano mi mieszkanie na poddaszu. Musiałam odmówić, bo nie jestem w stanie pokonywać wysokich schodów kilka razy dziennie - argumentuje.
- Pani Ostapowicz kwalifikuje się do przyznania lokalu socjalnego. Problem w tym, że rozpatrujemy teraz wnioski z 1995 roku, a pani Elżbieta zaczęła się starać o przyznanie lokalu w 1996 roku - wyjaśnia Mirosława Jaworska, kierownik referatu do spraw zasobów mieszkaniowych Urzędu Miasta. - Na razie udało się nam znaleźć dla niej lokal zastępczy z toaletą. Może się tam przenieść - dodaje.
Kiedy córka zobaczyła ten lokal, to się rozpłakała - opowiada pani Elżbieta. To kąt podobny do naszego, tyle, że odmalowany i z w.c. Ale przynajmniej jest sucho...