Prezydent odkłada na później przebudowę Al. Racławickich, Lipowej i Poniatowskiego, której projekt zakłada usunięcie 200 drzew. Nie chce jednak rezygnować z inwestycji i wyklucza stworzenie nowego projektu. – Odroczenie przebudowy to nie rozwiązanie – mówią przeciwnicy wycinek, gotowi zaostrzyć swój protest.
– Nie godzimy się na proponowany sposób przebudowy – mówi Szymon Pietrasiewicz z Lubelskiego Ruchu Miejskiego, współorganizator środowego protestu w koronie jednego z drzew.
– One nie są fanaberią estetyczną. Stanowią ważny czynnik ekosystemu, który wpływa na komfort życia, jakość powietrza, chroni przed hałasem – wylicza Pietrasiewicz. – W momencie wycięcia jednego drzewa zabiera się tlen dla około 20 osób.
Protest odbył się mimo ogłoszonej przez prezydenta decyzji o unieważnieniu przetargu na przebudowę Al. Racławickich, ul. Lipowej i Poniatowskiego.
>>> Siekierezada nad brzegiem Bystrzycy? 106 drzew do wycinki, bo mogą zagrażać ludziom
Jeszcze nie koniec
Prezydent podkreśla, że nie skreśla inwestycji za 100 mln zł tylko odkłada ją na później. Liczy na zwiększenie unijnych funduszy przyznanych Lublinowi na trzy duże inwestycje. Chodzi o węzły przesiadkowe komunikacji miejskiej, Al. Racławickie z ul. Lipową i ul. Poniatowskiego oraz dworzec autobusowy planowany obok kolejowego.
– Największym wyzwaniem będzie dla nas dworzec – przyznaje prezydent. – Jego koszt szacujemy na ponad 300 mln zł i będziemy potrzebowali blisko 100 mln z funduszy europejskich.
Żuk tłumaczy, że nie weźmie się za Al. Racławickie, dopóki nie będzie pewien, że wystarczy mu na dworzec. Wskazuje to jako główny powód unieważnienia przetargu na Aleje.
– Wrócimy do przetargu, gdy będziemy mieli pełną jasność co do możliwości finansowania projektów – zapowiada Żuk.
>>> Parczew: 58 drzew wycięli w jeden dzień. Co z ptakami?
Projekt bez zmian
Do zamrażarki trafiają zatwierdzone już plany przebudowy, mimo protestów dotyczących planowanej wycinki drzew. Jej przeciwnicy najchętniej posłaliby projekt do kosza.
– Trzeba napisać nowy, mniej radykalny – ocenia Marek Nawratowicz, uczestnik wczorajszego protestu.
– Czas na dyskusję minął – twierdzi prezydent i wyklucza zlecenie nowego projektu. Za niemożliwą uznaje rezygnację z poszerzania jezdni na skrzyżowaniach, czy wykreślenie z projektu krytykowanych zatok przystankowych, choćby przy szkołach chemicznych. – Teoretycznie można sobie wyobrazić, że autobusy zatrzymują się na buspasie – mówi prezydent. – Ale jeśli popatrzymy na ilość pojazdów, to zatoka jest ważna z punktu widzenia bezpieczeństwa.
Przeciwnicy projektu nie chcą się z tym zgodzić. – Myślenie o transporcie jest w Lublinie rodem z lat 70. – ocenia Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka.
>>> Wczoraj Parczew, jutro Lublin? NIE dla absurdalnych pomysłów kosztem drzew
Co z drzewami?
Ratusz przekonuje, że związana z przebudową wycinka będzie mniejsza od planowanej.
– Poleciłem miejskiemu architektowi zieleni zweryfikowanie projektu wykonawczego – mówi Żuk. – Ze wszystkich drzew, które są dziś zakwalifikowane do usunięcia, możemy przesadzić ok. 130, do usunięcia fizycznego byłoby ok. 90.
Według przedstawionych przez prezydenta wyliczeń można przesadzić 57 spośród 88 drzew przeznaczonych pod topór na Al. Racławickich oraz 20 z 29 na Lipowej. W przypadku ul. Poniatowskiego mowa o 55 drzewach spośród przeznaczonych do wycinki, których jak się okazuje jest aż 109, a nie 77 jak podawano wcześniej.
Czy przesadzane drzewa trafiałyby w obręb tych samych ulic? – Jak znajdziemy miejsce, to tak – odpowiada Żuk. – A jak nie, to mamy m.in. ul. Janowską, okolice Zalewu Zemborzyckiego.
Protest nie milknie
– Mamy się cieszyć, że zamiast 200 drzew zostanie wyciętych 100? To żaden prezent, to totalna degradacja – oburza się Pietrasiewicz. – Jesteśmy na drzewie, żeby zamanifestować naszą determinację w obronie zasobów naturalnych w mieście. Skoro dialog został odrzucony, zostały odrzucone uwagi ekspertów, to pokazujemy naszą gotowość do radykalizowania form protestu. Jeśli te drzewa będą wycinane, będziemy bronili je własnym ciałem.