W sobotę o godz. 17 piłkarze Motoru zagrają ligowy mecz z Wisłą w Płocku. Tymczasem szkoleniowiec lublinian Tadeusz Łapa od wtorku przebywa we Włoszech na seminarium szkoleniowym dla trenerów UEFA. Wróci dziś po południu.
Nie wiadomo jeszcze, czy bramkarz zagra przeciwko byłym kolegom. Szkoleniowiec Motoru uzależnia to od rozmowy z nim oraz swoimi asystentami.
Sami piłkarze wojażują po całym Lublinie. Tylko dwa treningi w tygodniu odbywają się na stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Kolejne dwa były z reguły na Rusałce.
Teraz zawodnicy przenieśli się na Czechów, gdzie mają do dyspozycji nowe, pełnowymiarowe boisko ze sztuczną trawą przy ul. Poturzyńskiej.
Skąd ta tułaczka?
– Murawa boiska przy Zygmuntowskich, mimo że po remoncie, nie jest w dobrym stanie – tłumaczy Tadeusz Łapa. – Nawet po zwałowaniu piłka skacze jak zwariowana. Jest dużo dołków i nierówności. Dlatego musimy ją oszczędzać jak najmniej trenując – dodaje.
W tej sytuacji nie dziwi, że zawodnicy Motoru nie potrafią wygrać meczu przed własną publicznością. Choć trener "żółto-biało-niebieskich” uważa, że jest to raczej kwestią presji, jaka ciąży na piłkarzach oraz ich nieprzygotowania do sezonu, niż tego, że mało trenują na głównej płycie.
Upadł już temat pozyskania do Motoru Wojciecha Białka. KSZO nie chce się zgodzić na rozwiązanie kontraktu z winy klubu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że byłoby skłonne to zrobić, ale w zamian za pieniądze, na zapłacenie których Motoru jednak nie stać.
Napastnikiem bez klubu jest wciąż Jakub Grzegorzewski, którym lubelski II-ligowiec interesował się już przed startem sezonu.
– Taki zawodnik ma swoją cenę, a budżet Motoru jest ograniczony, więc nie sądzę żeby coś z tego wyszło – uważa Łapa.