Pijany woźnica spadł z furmanki, kiedy przy znacznej prędkości usiłował skręcić w polną drogę. Zaprzęg pomknął dalej, choć na wozie był przyrodni brat furmana.
W międzyczasie policjanci ruszyli tropem zaprzęgu. Dotarli do domu pasażera furmanki, 35-letniego Ireneusza M. Spał. Miał aż 3,90 promila.
– Mężczyzna potwierdził, że przyjechał do domu zaprzęgiem, ale miał dość mglisty obraz przebiegu zdarzenia – mówi Krzysztof Semeniuk, oficer prasowy bialskiej policji.
Za kierowanie zaprzęgiem konnym w stanie nietrzeźwości grozi kara 1 roku pozbawienia wolności. Sąd może również orzec zakaz prowadzenia pojazdów.