Rozmowa z Januszem Opryńskim i Witoldem Mazurkiewiczem, reżyserami kontrowersyjnej sztuki "Homo polonicus”
• Po co nam kolejny teatr?
- W CK działa już Teatr Provisorium i "Kompania Teatr”, Lubelski Teatr Tańca i Scena Premier Invitro. Kiedy jeździmy za granicę, gramy przy nadkompletach. W Lublinie bywa, że część widowni jest pusta.
• Dlaczego?
- Bo gramy nieregularnie. Od okazji do okazji. Teraz to się zmieni. Chcemy przyzwyczaić ludzi, że co tydzień, w sobotę, niedzielę i poniedziałek w Sali Nowej Centrum Kultury będzie można wpaść na dobry spektakl. Zawsze o godz. 19.
• To będzie konkurencja dla teatrów typu Osterwy?
- Chcemy pokazać szerszej publiczności inny repertuar, który może być alternatywą dla już istniejących w Lublinie teatrów.
• Skąd pomysł na "Homo polonicus”?
- Na dobry początek pokazujemy spektakl oparty na okrutnej książce. Podsunął ją nam Adam Michnik.
• Dlaczego okrutnej?
- Jej bohaterem jest zubożały polski szlachcic, który pije z Rosjaninem Słupcynem i wierzy, że zostanie królem Polski.
• Co w tym okrutnego?
- Nasz bohater choruje na polskość.
• Objawy?
- Żyda najchętniej by ukamienował. Rosjanina się panicznie boi. Gardzi Francuzem. W spektaklu pytamy, na ile to jest aktualne dziś.
• Aktualne?
- Wystarczy włączyć Radio Maryja.
Rozmawiał Waldemar Sulisz