Po naszej interwencji znalazła się nowa piwnica dla państwa Rycaków. Kanalizacja z całego bloku już nie będzie zalewać im weków.
Gdy w bloku zapcha się kanalizacja, ich piwnica zamienia się w szambo. Spółdzielnia zafundowała im studzienkę tuż obok półek z przetworami.
– Po raz pierwszy wylało kilka lat temu, gdy w bloku zapchała się kanalizacja. Fekalia i inne brudy wypłynęły w naszej piwnicy – opowiedział nam pan Bogdan.
Po raz drugi doszło do tego na początku października. – Nie było nas w domu. Zadzwonili ze spółdzielni, że muszą wejść do piwnicy i przepchać kanalizację – mówi Rycak. – Robili to pod ciśnieniem. Na ścianach zostały ślady fekaliów. A śmierdzi tak, że nie da się wejść.
– Mamy pięcioro dzieci. W piwnicy trzymamy przetwory, buty zimowe. Wszystko zalało – podkreśla Elżbieta Rycak.
Prezes spółdzielni obiecał nam, że "zrobi wszystko, żeby sprawę rozwiązać”. Możliwości były dwie. Pierwsza to przebudowa kanalizacji i przeniesienie studzienki w inne miejsce. – Czekam na opinię specjalistów, czy to możliwe i jaki będzie koszt – mówił prezes. – Jeżeli to się nie uda, rozważymy wygospodarowanie innej piwnicy.
Wygrał wariant drugi. – Państwo Rycakowie nie zgodzili się na przebudowę kanalizacji i pozostanie w tej samej piwnicy – mówi Ryszard Kuśmirek, prezes zarządu spółdzielni "Spółdom”. – Zgodzili się za to na przyjęcie nowej piwnicy, mniejszej niż dotychczasowa, pod schodami.
Jest jednak jeden problem. Piwnica nie była przydzielona żadnemu z lokatorów, ale ktoś ją zajął. Drzwi są zamknięte na klucz. Nie wiadomo, co jest w środku. – Napisaliśmy ogłoszenie do wszystkich lokatorów tej klatki, czy ktoś się przyznaje – mówi Kuśmirek. – Nie odpowiedział nikt.
– Dlatego teraz komisyjnie otworzymy drzwi i wejdziemy do środka – zapowiada prezes. – Zrobimy zdjęcia. Jeśli są jakieś cenne przedmioty, skatalogujemy i zabezpieczymy je. A pusty lokal przekażemy państwu Rycakom.
– Jeszcze go nie widziałem – mówi pan Bogdan. – Ale najważniejsze, że będziemy mieli nową piwnicę i – wreszcie – problem z głowy.