Fotoradar i ograniczenie prędkości, to pierwszy krok do poprawienia bezpieczeństwa na krajowej "siedemnastce” pod Strzyżowicami w gminie Żyrzyn. Ludzie żyją tam w cieniu drogowych tragedii.
Opisaliśmy historię państwa Goluchów z kwietnia br., których 22-letni syn wraz ze swoim kolegą zginął pod kołami samochodu. Przypomnieliśmy groźny wypadek Mieczysława Borowika, któremu uległ na początku lipca. A także ostatni, sprzed tygodnia, w którym ciężko ranne zostało 2,5-letnie dziecko.
Trasa ma dobrą nawierzchnię i widoczność, co prowokuje wielu kierowców do bardzo szybkiej jazdy i bezmyślnego wyprzedzania.
Radni gminy Żyrzyn od 2005 roku piszą do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad z prośbą o poprawienie bezpieczeństwa, ale odpowiedź jest zawsze jedna – nie ma pieniędzy. Zdesperowani poprosili o pomoc media, które nagłośniły problem.
M.in. dzięki temu wczoraj w Żyrzynie spotkali się przedstawiciele GDDKiA, policji, starostwa i gminy, by porozmawiać o "doraźnych i docelowych rozwiązaniach”. Przyszli także mieszkańcy.
– To spotkanie robocze – zaczął Andrzej Mroczek, dyrektor GDDKiA w Puławach.
– Dopiero teraz organizujecie spotkanie robocze? Po czterech latach monitowania przez mieszkańców? – pytamy.
– Takich miejsc, to ja mam 2002 – słyszymy odpowiedź dyrektora.
Jednak coś wreszcie drgnęło. Ustalono, że najlepiej i najszybciej będzie postawić na drodze fotoradar i ustawić znaki ograniczenia prędkości do 70 km/ h. A także zamienić linię przerywaną na podwójną ciągłą.
Zamontowanie fotoradaru to koszt około 20 tys. zł. Miałaby zapłacić za niego gmina. – Na najbliższej sesji przedstawimy taki wniosek. Fotoradar nie był ujęty w tegorocznym budżecie i jeśli radni dadzą na niego zgodę, trzeba będzie z czegoś innego zrezygnować – tłumaczy Iwona Góźdź, sekretarz gminy Żyrzyn.
Rozwiązaniami docelowymi są lewoskręty i wybudowanie chodników na poboczach. – Całą krajową "siedemnastkę” ujęto w programie "Droga zaufania”, ale nie mamy pieniędzy na takie inwestycje. Nie mogę nic zadeklarować nie mając pokrycia finansowego – argumentował Zdzisław Tworek, naczelnik Wydziału Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego z lubelskiego Oddziału GDDKiA.
Za trzy lata, gdy powstanie droga ekspresowa do Warszawy, niebezpieczny odcinek "17” stanie się drogą gminną. "Ekspresówka” przejmie główny ruch samochodów. – Ale my nie mamy czasu. Musimy coś zrobić zanim więcej osób tu zginie – mówią zgodnie mieszkańcy.