Takiej serii w tym sezonie Lublinianka jeszcze nie miała. Podopieczni Marka Sadowskiego w czterech ostatnich występach wywalczyli aż 10 punktów. Dzisiaj awansem rozegrają mecz 29. kolejki z Wólczanką. Początek na Arenie Lublin o godz. 17
Zawody miały zostać rozegrane w sobotę, ale ze względu na mecz rugby pomiędzy Polską, a Ukrainą zostały przeniesione na środę. Wólczanka w tej rundzie potrafiła ograć radzyńskie Orlęta i powalczyć na wyjeździe ze Stalą Rzeszów (porażka 2:3 – red). Ostatnio drużyna Marka Rybkiewicza złapała jednak małą zadyszkę. Najpierw było wymęczone zwycięstwo z Wisłoką Dębica 2:0, a ostatnio wpadka u siebie z Sokołem Sieniawa. Gospodarze przegrali aż 0:4.
Lublinianka doskonale zdaje sobie sprawę, że decydujące może być zatrzymanie Krzysztofa Pietlucha, najlepszego strzelca całej grupy lubelsko-podkarpackiej. Napastnik beniaminka w 28 występach zdobył aż 25 bramek, na wiosnę już 10 razy pokonywał bramkarzy rywali, a potrzebował do tego tylko dziewięciu meczów. Klub z Wieniawy też ma jednak, kim straszyć. Bartosz Tomczuk w trzech ostatnich spotkaniach zapisał na swoim koncie cztery bramki. Zapewniał też swojemu zespołowi bardzo ważne punkty. Trzy przeciwko Resovii, czy jeden w Tomaszowie Lubelskim.
Drużyna z Wólki Pełkińskiej niemal gwarantuje sporą liczbę goli. Ekipa z Podkarpacia jest trzecim najskuteczniejszym zespołem w lidze z dorobkiem 56 trafień, ma też drugą, najgorszą defensywę, bo straciła 57 goli. Tylko bramkarze Hetmana Żółkiewka musieli sięgać do siatki częściej – 63 razy.
Jeżeli gospodarzą uda się podtrzymać świetną passę i zgarnąć pełną pulę, to wydostaną się ze strefy spadkowej. Przeskoczą nie tylko Orła Przeworsk, ale i Tomasovię. Radosław Kursa i jego koledzy mają więc o co grać. – Jesteśmy trochę porozbijani po Chełmiance, ale zrobiliśmy już tyle, że musimy wykonać kolejny krok i znowu wygrać – przekonuje Marek Sadowski, trener Lublinianki. Dodaje też, że jego zespół będzie miał tylko dwa dni na odpoczynek. – To mało czasu, jednak nie możemy pękać i liczę, że chłopaki zaprezentują się tak, jak po przerwie spotkania w Chełmie. Tak walczącą drużynę chcę oglądać cały czas.