Świetna passa siatkarek z Biłgoraja została przerwana w sobotę, w meczu wyjazdowym z Politechniką Radomską.
– Naprawdę to nie był nasz dzień. Nie poznawałem swoich zawodniczek. Szło nam, jak po grudzie od samego początku meczu. Olbrzymie problemy mieliśmy z przyjęciem, a w ataku już w pierwszym secie dało się zauważyć, że wielkiego pożytku nie będzie z Kiry Majsjonak.
Czy mimo kiepskich zawodów była szansa na wygraną w tie-brekau? Niby tak, ale gdybyśmy wywieźli z Radomia dwa punkty to nie byłoby to sprawiedliwe. Gospodynie zasłużyły na tą wygraną. My oczywiście nie popadamy w panikę, ale postaramy się wyciągnąć wnioski z tego meczu. Lepiej, że taka wpadka przydarzyła się na tym etapie sezonu, a nie w jego decydujących fazach – ocenia trener Wrzeszcz.
Już w pierwszym secie miejscowi kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo niespodziewanie zawodniczki Politechniki od początku partii wyraźnie prowadziły. Pod koniec Szóstka zdołała zmniejszyć straty, ale ostatecznie gospodynie wygrały premierową odsłonę 25:22.
W drugim rozdaniu role się odwróciły. To ekipa z Biłgoraja radziła sobie lepiej i szybko odskoczyła przeciwniczkom, a prowadzenia nie oddała do samego końca i na tablicy wyników pojawił się remis 1:1.
Dwa kolejne sety to na dobrą sprawę powtórka z poprzednich części sobotnich zawodów. Najpierw Politechnika wygrała trzecią partię w takim samym stosunku, jak pierwszą (25:22), a następnie Szóstka wyrównała stan spotkania.
O wszystkim zdecydował, więc tie-break. Zaczęło się od prowadzenia ekipy trenera Wrzeszcza (2:0), ale w mgnieniu oka rywalki skromną stratę zamieniły na bezpieczną przewagę, bo na przerwę techniczną schodziły mając w zapasie cztery punkty (8:4).
Ostatecznie miejscowe wygrały do 12, a Szóstka straciła pierwsze punkty w bieżących rozgrywkach.
AZS KŚ Politechniki Radomskiej – Szóstka Black Red White Biłgoraj 3:2 (25:22, 21:25, 25:22, 21:25, 15:12).
Szóstka: Filipowicz, Majsjonak, Wszoła, Rauch, Banecka, Kundera, Bielecka (libero) oraz Rudzka, Mordaka, Kulczyk, Rymel.
Tomasovia bez szans w Myślenicach
Chociaż gospodynie nie zagrały wielkiego meczu to spokojnie ograły ekipę z Tomaszowa Lubelskiego 3:0. Przyjezdne nie miały zbyt wielu atutów w ataku i stąd gładka przegrana.
– Niestety, po raz kolejny czujemy spory niedosyt po końcowym gwizdku. Dziewczyny przystąpiły do tego spotkania zupełnie bez wiary w końcowy sukces i było to widać na parkiecie. Przez całe zawody szwankowało u nas rozegranie, a problemy mieliśmy również w ataku.
Punktowały na dobrą sprawę jedynie Edyta Gęśla i Paulina Głaz. Pozostałe dziewczyny radziły sobie średnio. Ale nie ma, co zrzucić winy na poszczególne zawodniczki. Trzeba się po prostu wziąć szybko w garść, bo przed nami ważne mecze – ocenia trener Stanisław Kaniewski.
Sobotnie spotkanie przebiegało pod dyktando Dalinu, ale obie ekipy miewały lepsze i gorsze momenty, a punkty zdobywały seriami. W końcówkach każdego z setów zdecydowanie lepiej radziły sobie jednak gospodynie i zasłużenie wywalczyły wszystkie trzy punkty.
Dla kibiców Tomasovii mamy jednak także dobre wiadomości, bo wkrótce do gry powinna wrócić Paula Słonecka, a w piątek na rozmowach z prezesem Stanisławem Koprem stawiła się rozgrywająca Magdalena Bojko.
Ponoć obie strony doszły do porozumienia i Bojko już w przyszłym tygodniu (w najbliższy w piątek tomaszowianki zagrają z AZS EU Kraków) powinna pojawić się na parkiecie.
Dalin Myślenice – Tomasovia Tomaszów Lubelski 3:0 (25:16, 25:17, 25:12)
Tomasovia: Gęśla, Bębnik, Jabłońska, Sikora, Głaz, Styrkowiec, Gozdek (libero) oraz Domańska.