Negatywna opinia policji ma kluczowe znaczenie. - Jeżeli zostanie podtrzymana, nie wydamy zgody na organizowanie wiosennych meczów na stadionie przy Al. Zygmuntowskich - powiedział Jerzy Ostrowski, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego.
Policja nie zmieni zdania, jeżeli nie zostaną przeprowadzone najpilniejsze prace, zwiększające bezpieczeństwo widzów - wyjaśnił Artur Ertman, zastępca komendanta lubelskiej policji. - Wiemy, że niektóre poprawki, chociażby monitoringu, są kosztowne i potrzeba czasu, aby je zrealizować. Ale na prześwietlenie drzew, podniesienie ogrodzenia od strony Kameksu do wysokości 2,5 metra i przyspawanie kilku rurek, które oddzielą sektory, nie potrzeba wielkich nakładów.
Deklaracja Artura Ertamana świadczy o tym, że policja jest skłonna złagodzić stanowisko. Piłka znalazła się po stronie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, będącego gospodarzem obiektu. Przedstawicielka MOSiR, Barbara Rybkowska, tłumaczyła, że pierwszy etap remontu może ruszyć i skończyć się w kwietniu. Do końca marca będzie trwał przetarg na wykonanie prac, oszacowanych na milion złotych.
Problem w tym, że dyrektor Ostrowski nie może czekać do kwietnia. Na podjęcie decyzji ma tylko siedem dni (licząc od 28 lutego) i w tym czasie MOSiR powinien wykonać najpilniejsze poprawki, które usatysfakcjonują stróżów prawa. Jak nas zapewniono, wszystko ma być gotowe do środy, w czwartek kolejna wizytacja, a w piątek ma zapaść ostateczna decyzja. Pytanie, dlaczego z wycięciem kilku gałęzi czekano do dziś?
Stan techniczny stadionu był tylko jednym z tematów poruszonych podczas wczorajszej konferencji prasowej, zwołanej przez Włodzimierza Wysockiego, wiceprezydenta Lublina, odpowiedzialnego za sport. Zaproszeni goście dyskutowali o sposobach wyeliminowania burd wywoływanych przez pseudokibiców.
Receptą mogłaby być obecność policji na stadionie od początku zawodów, a nie tylko w sytuacji, kiedy na trybunach, a nawet na boisku już twa regularna bitwa. - Nie możemy łamać prawa. Na teren sportowego obiektu wchodzimy dopiero na prośbę organizatorów, w chwili, kiedy nie mogą opanować sytuacji - stwierdził zastępca komendanta lubelskiej Policji. Chyba, że policja świadczy usługi komercyjne.
- Ochrona nie może stosować środków przymusu, dlatego nie zapobiegnie rozróbom - stwierdził Jerzy Jung, dyrektor do spraw bezpieczeństwa w Motorze. - To może się zmienić dopiero po wejściu w życie nowej ustawy. W innych klubach zdecydowano się na komercyjne zatrudnienie policji i takie działanie przyniosło efekt.
Tylko skuteczne odizolowanie grup kibiców, może zwiększyć bezpieczeństwo.
Motor wznowi I-ligową rywalizację 15 marca. W tym dniu ma gościć Stal Stalową Wolę. Już na wstępie działacze lubelskiego klubu muszą się przygotować na mecz o podwyższonym ryzyku. (koszt ochrony 36 tys. zł).
- Wystąpiliśmy do Polskiego Związku Piłki Nożnej o zgodę, aby spotkanie odbyło się bez udziału sympatyków Stali - oświadczył Grzegorz Szkutnik, prezes Motoru. - Nie obawiamy się swoich kibiców z którymi staramy się utrzymywać dobre kontakty. Kłopoty zaczynają się w momencie, kiedy dochodzi do kontaktu z przyjezdnymi. Jeżeli sektor gości nie będzie odpowiednio zabezpieczony, trudno zapewnić ład i porządek.