Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
Ze Lwowa przez Hrubieszów, później Lublin i Wrocław aż do położonego w górach pensjonatu. Tak wygląda podróż Oli Lebedenko, Ukrainki, która w swoim pamiętniku dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi doświadczeniami z ucieczki przed wojną. Oto kolejny odcinek tej opowieści.
Uciekły z Ukrainy zostawiając tam swoich mężów, domy i pracę. Znalazły w Polsce schronienie. A gdy ochłonęły i zdały sobie sprawę, że mogą zostać tutaj na dłużej, zaczęły rozglądać się za zatrudnieniem. Powiatowy Urząd Pracy w Zamościu już znalazł etaty dla kilku uchodźczyń. Takich kobiet na pewno będzie więcej.
Darmowy bilet na pociąg, ale przypadkowe miejsca w wagonie, z dala od bliskich. Krótka rozmowa z mężem, który został na Ukrainie. Ola Lebedenko opisuje kolejny etap swojej podróży po Polsce, podróży w nieznane.
Jest deklaracja współpracy obu stron. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w niedługiej perspektywie Akademia Zamojska otworzy swoją filię w Janowie Lubelskim. Mają tam być prowadzone studia dla przyszłych pielęgniarek i pielęgniarzy.
Nie ma w gminie Zamość sołectwa, które nie włączyłoby się w akcję zbiórki darów dla uchodźców. Wszystko, co dotąd zebrano, jest teraz magazynowane w jednym miejscu. Ale nie na długo. Do siedziby OSP w Mokrem mogą zgłaszać się wszyscy mieszkańcy, którzy w swoich domach przyjęli ukraińskie rodziny. Dary są tam wydawane bez zbędnych formalności.
Prokuratura Okręgowa w Zamościu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Waldemarowi Ch. Za dokonanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, m.in. zgwałcenie ofiary, która była już w stanie agonii, grozi mu nawet dożywocie.
Ja tylko chciałam pomóc, a zostałam potraktowana tak, że szkoda słów. Pracownice GOPS z policją przyjechały do mojego domu, aby zabrać kobiety i dzieci z Ukrainy, którym dałam schronienie – mówi mieszkanka Starego Zamościa. W opiece społecznej zapewniono nas, że interwencja odbyła się na wyraźną prośbę uchodźczyń.
Kolejna kartka z pamiętnika, jaki pisze i którym dzieli się z nami Ola Lebedenko. Uciekła przed wojną do Polski. Jest już we Wrocławiu, ale wciąż wraca do chwil i uczuć, jakie towarzyszyły jej podczas pobytu w punkcie recepcyjnym w Hrubieszowie.
Nie wyobrażam sobie, że miałabym teraz przestać, to mnie napędza, daje siłę i energię do działania. Choć nie jest łatwo, zwłaszcza patrzeć na ludzkie nieszczęście. Najgorszy jest płacz dzieci, tych najmłodszych, są takie bezbronne i takie przestraszone – Pomagają jak mogą: przywożą, organizują, dają dach nad głową, gotują i przytulają.
Uciekła z Ukrainy z jednym plecakiem. Przez granicę dotarła do Hrubieszowa, stąd wolontariusze zabrali ją do Lublina. Ola Lebedenko w drugiej części swojego pamiętnika opowiada, jak noc spędzona wśród innych uchodźców, tuż przed dalszą podróżą do Wrocławia, w nieznane odmieniła jej życie.