Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
Nie wszyscy wiedzą, że ostatnia bitwa w rosyjsko-polskiej wojnie 1792 r. w obronie Konstytucji 3 maja została stoczona na terenie dzisiejszego powiatu puławskiego pod Markuszowem. Bitwą dowodził książę Józef Poniatowski i niewiele brakowało a kroniki zanotowałyby, że książę Józef nie zginął w nurtach Elstery, a nad naszą poczciwą Kurówką. Jak do tego doszło? Opowiada o tym Sławomir Łowczak, znany regionalista i pasjonat historii.
Takie słowa usłyszeli po latach państwo Mazurkiewiczowie i Drašček. Ci pierwsi pochodzą z Markuszowa. Ci drudzy ze Słowenii. Przez lata nic o sobie nie wiedzieli. A wszystko zaczęło się wiele lat temu. Ale nie w Polsce. Ani w Słowenii, tylko tysiące kilometrów stąd: na Syberii
Wśród wielu absolwentów I Liceum im. ks. A. J. Czartoryskiego, które niedawno obchodziło swoje stulecie można spotkać osoby, które na trwałe zapisały się nie tylko w historii Puław. To byli uczniowie, którzy niejednokrotnie narażali swoje życie dla ratowania kraju. Na ślad jednego z takich bohaterów wpadł Robert Och, puławski historyk, którego zainteresowała wystawa przedwojennych świadectw w Muzeum Oświatowym.
„Pasterz gorliwy, obywatel prawy, w niedoli cierpliwy i wytrwały” – taki napis widnieje na nagrobku księdza Feliksa Troszczyńskiego. Pochowany w Markuszowie był nie tylko ojcem chrzestnym Bolesława Prusa, ale przed wszystkim gorącym patriotą.
Kiedy w 1877 r. oficjalnie uruchomiano kolej nadwiślańską, jednym z jej budowniczych był inżynier od lat związany z Puławami – Jan Albrycht. Po latach okaże się, że jego wizja, pomysłowość i otwartość będzie miała wpływ na rozwój budownictwa w naszym regionie.
Był piątek, 8 września 1939 r. Od tygodnia prasa i radio donosiły o zawziętych walkach z niemieckim najeźdźcą. Mieszkańcy niewielkiego Markuszowa śledzili postępy wojsk niemieckich. Słyszeli o atakach niemieckiego lotnictwa na puławski most na Wiśle. I z niepokojem oczekiwali na rozwój wypadków…
Trzy zamki znajdują się na terenie powiatu puławskiego. Każdy z nich ma swoją własną legendę. Czy trzeba w nie wierzyć? A czym byłby zamek bez legendy?
Łączyło ich jedno: najpierw sowiecka niewola, zesłanie, potem nadzieja na walkę przeciwko okupantowi. Żołnierze armii Andersa walczyli na wielu frontach. Na wielu też zapłacili najwyższą cenę. Wśród nich byli również bohaterowie w polskich mundurach, których los związał z Puławami.
21 lipca br. odbyła się uroczystość rededykacji Cmentarza Żydowskiego w Markuszowie. Inicjatorem przedsięwzięcia był prof. Dan Oren z USA. Dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem Studnia Pamięci z Lublina i pracy Pawła Sygowskiego, który w latach 90. XX w. przeprowadził kompleksową inwentaryzację wszystkich zachowanych macew na markuszowskim cmentarzu udało się ustalić, że przodkowie Dana Orena spoczywają na markuszowskim cmentarzu.
Był jedynym prywatnym właścicielem zamku w powojennej Polsce. Mieszkał w nim przez wiele lat, wzbudzając u jednych zdziwienie, u drugich szacunek za to, że poświęcił się ratowaniu zabytkowej budowli. To dzięki niemu, zamek w Janowcu przetrwał do dziś. Leon Kozłowski, ostatni właściciel janowieckiej budowli w pełni zasłużył na to, że obok legendy o Czarnej Damie, sam przeszedł do legendy.