Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

23 października 2016 r.
8:07

Poznajmy się wreszcie. Jesteśmy rodziną

18 0 A A

Takie słowa usłyszeli po latach państwo Mazurkiewiczowie i Drašček. Ci pierwsi pochodzą z Markuszowa. Ci drudzy ze Słowenii. Przez lata nic o sobie nie wiedzieli. A wszystko zaczęło się wiele lat temu. Ale nie w Polsce. Ani w Słowenii, tylko tysiące kilometrów stąd: na Syberii

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Prof. Dariusz Mazurkiewicz, naukowiec z Politechniki Lubelskiej pieczołowicie gromadzi wszystkie pamiątki związane z historią rodu. Główną postacią rodziny, która sprawiła, że dzięki niej podlubelski Markuszów stał się bliższy pewnej rodzinie ze Słowenii, była Elżbieta Mazurkiewicz, siostra pradziadka pana Dariusza.

Jej historia jest dość niezwykła. Na tyle poruszająca, że w formie książkowej zdobyła główną nagrodę literacką na Słowenii. Została także opublikowana w wydawnictwie Uniwersytetu Oxford przygotowanym na setna rocznicę wybuchu I wojny światowej.

- Był to konkurs na najbardziej interesującą historię rodu związaną z I wojną światową - wyjaśnia Dariusz Mazurkiewicz. - Opowieść, napisana przez moją słoweńską kuzynkę okazała się najlepsza.

I ma lubelskie wątki.

Wszystko zaczęło się sto lat temu…

Wówczas w Markuszowie dorastała Elżbieta. Była jednym z dziesięciorga dzieci znanej i cenionej rodziny. Jej dziadek był właścicielem ziemskim. Posiadał dobra w samym Markuszowie, jak i Kurowie i Garbowie. Część z nich przejął jej ojciec.

Niestety, podczas zaborów część majątku utracił, ale największą stratę poniósł w interesach z dziedzicem z Klementowic. Pożyczył mu sporą kwotę pieniędzy. W rozliczeniu gotówkę mieli przeliczyć według wartości złota. Stało się jednak inaczej. Ojciec Elżbiety otrzymał z powrotem zwitek bezwartościowych w tamtym okresie banknotów.

Podczas I wojny światowej Elżbieta opuściła Lubelszczyznę i - przez Moskwę - dotarła w głąb Rosji. Było to w roku 1916.

Dlaczego do Rosji?

- Była tam już jej siostra, Irena Tomaszewska, z domu Mazurkiewicz - wyjaśnia pan Dariusz. - Jej mąż budował kolej transsyberyjską, a ona prowadziła w tym czasie restaurację. Co ciekawe, przy budowie kolei pracowało wtedy wielu polskich inżynierów, których wiedza i doświadczenie znacznie przewyższała rosyjską myśl techniczną.

Wojna i niewola

Elżbieta pracowała u siostry, która po latach - razem z mężem, Konradem - wyjechała aż do Władywostoku. W latach 20. oraz 50. ub. w. wielokrotnie starali się o powrót do Polski. Mieli już jednak rosyjskie obywatelstwo i nie było to niestety możliwe. Tam też zmarli i zostali pochowani.

Tymczasem Ela, tysiące kilometrów od rodzinnego Markuszowa poznała Michała Draščeka, Słoweńca, którego wojenna zawierucha rzuciła aż na Syberię.

W rodzinnych pamiątkach nie ma jednak wzmianki o tym, jak i gdzie się poznali.
Wiadomo jedynie, że Michał był z zawodu kowalem. Służąc w wojsku austro-węgierskim podczas jednej z potyczek został ranny. Trafił do rosyjskiej niewoli.

Wolność odzyskał dzięki... Elżbiecie, która poszła w jego sprawie do urzędu. Powiedziała, że kocha „swojego” Słoweńca i chce za niego wyjść. Było to na tyle przekonywujące, że wkrótce Michał opuścił areszt i - zgodnie z zapowiedzią - pobrali się.

Po ślubie planowali wrócić w rodzinne strony Elżbiety, ale z różnych powodów do wyjazdu nie doszło. Na przeszkodzie stanęła m.in. surowa wówczas zima i ciąża Elżbiety.

Rewolucja i partyzantka

Podczas rewolucji październikowej były żołnierz jego cesarskiej mości zetknął się z ruchem rewolucyjnym. I nawet mu się spodobały bolszewickie ideały. Do partii nigdy się jednak nie zapisał.

- Miał nosa - śmieje się Dariusz Mazurkiewicz. - U nas w rodzinie Mazurkiewiczów nigdy nie było żadnego komunisty.

Wróćmy jednak do młodej pary.

Obydwoje widocznie źle czuli się w Rosji, bo postanowili stamtąd wyjechać. Przez Berlin dotarli w rodzinne strony Michała Draščeka: do niewielkiej miejscowości Ozeljan - blisko włoskiej granicy.
Zanim tam jednak przybyli, po drodze powiększyła im się rodzina. W Berlinie urodziło się ich pierwsze dziecko. Była to dziewczynka. Nazwali ją Maria. Jak się później okazało, miejsce urodzenia być może uratowało jej życie.

Jako 19-letnia dziewczyna została aresztowana przez Niemców za jej działalność partyzancką w oddziałach Tito. Kiedy gestapowcy zorientowali się, że urodziła się właśnie w Berlinie, przymknęli oko i ją puścili.

Stanko

Oprócz Marii, Draščekowie mieli jeszcze dwóch synów: Janko i Stanka. Tylko ten pierwszy przeżył wojnę.

- Z opowiadań mojej słoweńskiej rodziny dowiedziałem się, że śmierć Stanko wywołała u jego rodziców ogromną traumę - opowiada Dariusz Mazurkiewicz. - Stanko, tak jak cała rodzina, był w partyzantce. Pewnego dnia natknął się na niemiecki patrol. Wcześniej był u rodziców. Na widok Niemców zaczął uciekać. Wtedy go zastrzelili. Miał przy sobie broń. Żadnych dokumentów. Żeby go zidentyfikować, Niemcy ściągnęli na miejsce wszystkich mieszkańców wioski. Była też Elżbieta z Michałem. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co musieli przeżywać widząc zwłoki syna. Nie dali jednak poznać po sobie, że stracili tak bliską i ukochaną osobę. Przez wiele lat - już po wojnie - nie chcieli na temat rozmawiać. Nikt też z rodziny nie nalegał na taką rozmowę.

Motocykl i wodociąg
Polsko-słoweńskie małżeństwo od samego początku - według rodzinnych przekazów - było worem dla innych.

O Elżbiecie i Michale mówiono, że są „nierozłącznymi papużkami”. Ona nazywała go swoim „kochanym szelmą”. On z kolei świata pozą swoją Elą nie widział. Uwielbiali wspólne wypady motocyklem po okolicy odwiedzając przyjaciół i rodzinę.

Kiedy opuścili Rosję i dotarli do słoweńskiej wsi, Elżbiecie najbardziej brakowało prawdziwej łazienki oraz kucharki. Z tym drugim sobie szybko poradziła: sama przejęła te obowiązki, które jeszcze w Markuszowie wykonywała u nich w domu zatrudniona gosposia.

A brak łazienki - za sprawą Michała - przestał też być problemem.

Zakasał rękawy i wkrótce jego żona mogła korzystać z domowej kąpieli. Przy okazji - dzięki jego żyłce społecznika - na wsi powstał wodociąg. Nadzór nad jego budową osobiście sprawował mąż Elżbiety, który był pomysłodawcą tej inwestycji. Sami zarabiali na życie pracując: ona prowadziła sklep z tytoniem, on już wcześniej miał fach w ręku: był kowalem.

Poszukiwania

Tymczasem krewni i rodzina w Polsce nie miała tuż po wojnie żadnego kontaktu z Elżbietą. Nikt nie wiedział gdzie jest, co robi, czy w ogóle żyje.

- To były lata izolacji titowskiej Jugosławii - wyjaśnia pan Dariusz. - Listy nie dochodziły, Jugosłowianie mieli zakaz wjazdu do państw byłego bloku socjalistycznego.

Poszukiwania rodziny „znad Wisły” rozpoczęli krewni Michała.

Zaczęli od Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. W końcu dotarł pierwszy list. Za nim kolejne. W 1976 roku po raz pierwszy doszło do spotkania rodziny Mazurkiewiczów i Draščeków. Oczywiście w Markuszowie. Już niestety bez Elżbiety, która zmarła w 1967 roku. Pogrzeb Michała odbył się 10 lat później. Do Markuszowa przyjechał miedzy innymi ich syn Janko.

- Było to dla nas wszystkich ogromne przeżycie - dodaje Dariusz Mazurkiewicz. - Przez wiele lat nie mieliśmy pojęcia o swoim istnieniu. Dzisiaj, co jakiś czas wzajemnie się odwiedzamy.

Listy

Przed dwoma tygodniami słoweńscy kuzyni wysłali panu Dariuszowi jeszcze jedną, cenną pamiątkę rodzinną: to listy z lat 20. i 30., których autorami są miedzy innymi brat i siostrzenica Elżbiety.
To z nią korespondowali. Na szczęście Elżbieta je wszystkie zachowała.

Pozostałe informacje

Zakończyła się pierwsza runda Piłkarskiej Amatorskiej Branżowej Ligi Orlikowej w Świdniku

Zakończyła się pierwsza runda Piłkarskiej Amatorskiej Branżowej Ligi Orlikowej w Świdniku

Organizatorem rozgrywek jest stowarzyszenie Manufaktura Futbolu. Do rywalizacji w grupie „35+” stanęło sześć drużyn. Mecze są rozgrywane na boisku Orlik Szkoły Podstawowej nr 5 przy ul. Jarzębinowej 6 w Świdniku, która jest oficjalnym partnerem Ligi PABLO. Rozgrywki w całości są finansowane ze Świdnickiego Budżetu Obywatelskiego.

Miejska spółka nadal ma czuwać nad babskim rynkiem. Przybędzie miejsc parkingowych

Miejska spółka nadal ma czuwać nad babskim rynkiem. Przybędzie miejsc parkingowych

Od roku babski rynek działa w odnowionej przestrzeni. Administracją nadal zajmować się będzie Zakład Gospodarki Lokalowej, który jako jedyny złożył taką ofertę.

Dlaczego warto zdecydować się na ogrzewacz elektryczny?

Dlaczego warto zdecydować się na ogrzewacz elektryczny?

Ogrzewanie domu lub mieszkania może odbywać się na kilka sposobów, jednym z nich jest ogrzewacz elektryczny. Urządzenie o ekologicznym charakterze jest energooszczędnym wyborem dla osób ceniących sobie ekonomiczne rozwiązania. Producenci grzejników elektrycznych oferują nam modele zróżnicowane pod względem posiadanych funkcji, dlatego też bez problemu znajdziemy model dopasowany do naszych indywidualnych potrzeb.

Łukasz Czepiela kolejną gwiazdą Świdnik Air Festival
15 czerwca 2024, 0:00

Łukasz Czepiela kolejną gwiazdą Świdnik Air Festival

Organizatorzy nie zwalniają tempa i przedstawiają kolejną gwiazdę największej lotniczej imprezy po tej stronie Wisły. To znany z widowiskowego lądowania na dachu wieżowca Burdż Al Arab w Dubaju Łukasz Czepiela.

Pierwszy robot zdał maturę

Pierwszy robot zdał maturę

W zeszłym tygodniu 263 tysiące absolwentów szkół średnich zdawało egzamin maturalny z języka polskiego. W ramach eksperymentu przeprowadzonego przez Fundację Zwolnieni z Teorii do rozwiązywania arkusza przystąpił również Prymus, robot wyposażony w sztuczną inteligencję

Wodorowy Hydros wyrusza na podbój Francji
Dzień Wschodzi
film

Wodorowy Hydros wyrusza na podbój Francji

W słoneczne popołudnie na alejkach Parku Ludowego pojawił się niecodzienny gość, który wzbudził ogromne zainteresowanie. Hydros, ultralekki, ważący zaledwie 34 kg bolid, stworzony przez studentów Politechniki Lubelskiej. Już jutro ekipa wyjeżdża na Shell Eco-marathon, który odbędzie się w tym roku w Nogaro we Francji.

Noc Muzeów 2024: Zobacz, jakie miejsca możesz zwiedzić

Noc Muzeów 2024: Zobacz, jakie miejsca możesz zwiedzić

Wieża Trynitarska albo Ogród Botaniczny. Muzeum Fortyfikacji i Broni Arsenał albo Muzeum Czartoryskich. A może Muzeum Badań Polarnych? Przed nami Noc Muzeów 2024. Co i kiedy można zobaczyć

Ogromne straty po przymrozkach. Sadownicy zostali z niczym

Ogromne straty po przymrozkach. Sadownicy zostali z niczym

Fala kwietniowych przymrozków dotknęła lubelskich sadowników. - U niektórych straty sięgają 100 proc. -mówi Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. Minister rolnictwa obiecuje wsparcie.

Ekstremalne zagrożenie w lasach

Ekstremalne zagrożenie w lasach

Na mapce ostrzeżeń Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej dziś cała Lubelszczyzna na brązowo - kolor ten oznacza ekstremalne zagrożenie pożarowe w lasach

Zapasy krwi krytycznie niskie. Chodzi o dwie grupy

Zapasy krwi krytycznie niskie. Chodzi o dwie grupy

Stan zapasów krwi grupy A RhD (-) i grupy 0 RHD (-) jest bardzo niski - alarmuje Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie.

Hegemonia w Janowcu. Wójt nie miał z kim przegrać

Hegemonia w Janowcu. Wójt nie miał z kim przegrać

W tej gminie opozycja nie istnieje. Przeciwko wójtowi do wyborów nie przystąpił żaden kontrkandydat, a na 15 miejsc w radzie - wszystkie 15 otrzymał jeden komitet - ten popierający Jana Gędka. Głosowanie było potrzebne tylko w jednym okręgu. Czy to jeszcze demokracja?

Prezydent czyści spółki. Stary prezes wraca do PGK

Prezydent czyści spółki. Stary prezes wraca do PGK

Małgorzata Bzówka nie jest już prezesem Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Zamościu. Zastąpił ją jako pełniący obowiązki Franiszek Josik.

Spotkanie autorskie i Turniej Jednego Wiersza w Dosłownej
16 maja 2024, 18:00

Spotkanie autorskie i Turniej Jednego Wiersza w Dosłownej

Już dziś w księgarni Dosłowna odbędzie się pierwsze spotkanie z cyklu „Las Literatury” oraz Turniej Jednego Wiersza.

Szczęście uśmiechnęło się do grających w Eurojackpot i Ekstra Premię. Wiemy, w których kolekturach Lotto padły wygrane

Szczęście uśmiechnęło się do grających w Eurojackpot i Ekstra Premię. Wiemy, w których kolekturach Lotto padły wygrane

Szczęście znowu uśmiechnęło się do mieszkańców naszego województwa. We wtorkowym losowaniu Eurojackpot grający w Zamościu wygrał blisko 900 tysięcy złotych. Z kolei w Rykach padła główna wygrana w Ekstra Premii!

Słowacja: premier Robert Fico postrzelony

Słowacja: premier Robert Fico postrzelony

W środę premier Słowacji Robert Fico został postrzelony. Trafił do szpitala w stanie zagrażającym życiu. Strzelec został zatrzymany.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!