Nie było niespodzianki w meczu derbowym pomiędzy AZS UMCS i Tomasovią. Zdecydowanym faworytem była druga z ekip i chociaż z problemami, to swoje zadanie wykonała wygrywając w Lublinie 3:1
W pierwszym secie bardzo dobrze funkcjonowała zagrywka i blok drużyny Stanisława Kaniewskiego. Efekt? Pewna wygrana przyjezdnych do 18. W drugiej i trzeciej partii pojawiły się jednak problemy. Niespodziewanie gospodynie doprowadziły do wyrównania (25:23). W trzeciej odsłonie po wyrównanej walce tym razem górą była Tomasovia – 25:22. Spotkanie zakończyło się w kolejnym rozdaniu, które tym razem nie miało żadnej historii. Niebiesko-białe zdominowały rywalki i pokonały lublinianki do 14.
– Chyba dziewczyny w podświadomości miały to miejsce przeciwniczek w tabeli. Myślały, że pójdzie łatwo. A w końcu graliśmy na innej sali i mieliśmy tydzień przerwy, a gospodynie grały. Dodatkowo AZS UMCS był wzmocniony i wyraźnie są teraz trochę mocniejsze. Walczyły o każdą piłkę i naprawdę musieliśmy włożyć sporo wysiłku, żeby wygrać za trzy punkty. To będzie dla nas dobra nauczka, żeby od początku do każdego rywala podchodzić na 100 procent. Uczulałem na to dziewczyny, ale chyba mimo wszystko myślały, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie – wyjaśnia Stanisław Kaniewski.
I dodaje, że trzy punkty zdobyty w Lublinie do w dużej mierze zasługa środkowych: Diany Romaszko-Piwko i Martyny Żurawskiej. – Diana miała 90 procent skuteczności w ataku, świetnie grała blokiem i zagrywką. To był jej najlepszy mecz w sezonie. Późno do nas dołączyła, ale cieszymy się, że jest w drużynie. Martyna też zagrała bardzo dobrze i na pewno obie nasze środkowe zasłużyły na słowa uznania – wyjaśnia szkoleniowiec zespołu z Tomaszowa Lubelskiego.
W tym tygodniu jego podopieczne rozegrają dwa spotkania. Oba u siebie, ale w innej hali – I LO przy ul. Wyspiańskiego 8. W piątek rywalem będzie SMS PZPS II Szczyrk, a w sobotę Maraton Krzeszowice. Oba mecze rozpoczną się o godz. 17.30.
Dla akademiczek to była już siódma z rzędu porażka w tym sezonie. Podopieczne Wojciecha Ignatiuka praktycznie od początku sezonu znajdują się na dnie tabeli grupy czwartej. – Na pewno Tomasovia postawiła ciężkie warunki, są w tej lidze od wielu lat i mają dobrze skompletowany zespół. Grają na wysokim i równym poziomie. Mimo to dwa sety potrafiliśmy z nimi rywalizować, jak równy z równym. Szkoda, że udało się wygrać tylko jednego, bo myśleliśmy, że urwiemy przynajmniej jeden punkt. Walczymy jednak dalej i mimo naszej pozycji jeszcze nie składamy broni w walce o utrzymanie – wyjaśnia Wojciech Ignatiuk, trener AZS UMCS.
Jego drużynę w najbliższą sobotę czeka arcyważny mecz z Wisłą Kraków, przedostatnim zespołem w tabeli.
AZS UMCS Lublin – Tomasovia Tomaszów Lubelski 1:3 (18:25, 25:23, 22:25, 14:25)
AZS UMCS: Majewska, Karpiuk, Dworniczak, Pawlik, Duma, Waszkiewicz, Mańka (libero) oraz Dudziak.
Tomasovia: Romaszko-Piwko, Chwała, Dzida, Wąsik, Żurawska, Świerkosz, Tabaczuk (libero) oraz Honchar, Staworzyńska, Tyska, Oleś.