Rok temu zbudowano jezdnię ul. Tadeusza Rejtana. W jednym miejscu nawierzchnia już się załamała i tworzy się olbrzymia kałuża. Piesi proszą kierowców o przewiezienie przez wodę.
O interwencję w tej sprawie zwrócił się internauta podpisujący się Sasza. – Nawet po najmniejszym deszczu piesi nie mogą wejść na osiedle i nie zamoczyć butów. Woda spływa z trzech stron, z ulic: Brzeskiej, Traugutta i Kosynierów. Miejscowi wiedzą gdzie pod wodą jest dziura i podczas ulew ją omijają. Gorzej z gośćmi. Czy nie można było podczas projektowania, znając geodezyjne uwarunkowania terenu, temu zapobiec? Czy obecnie da się to naprawić? – dopytuje się internauta Sasza na naszym forum.
– Po małych uliczkach, których nawierzchnia została zrobiona w tzw. technologii uproszczonej jeżdżą ciężarówki do składu budowlanego – dodaje nasz Czytelnik i sugeruje, żeby ustawić znak zakazujący wjazdu tym kolosom.
Renata Szwed, dyrektor gabinetu bialskiego prezydenta, potwierdziła, że pismo trafiło do Urzędu Miasta. – Pracownicy Wydziału Inwestycji UM zajęli się tą sprawą. Postaramy się najszybciej, jak to możliwe, zaradzić temu problemowi – obiecuje dyrektor.
– Studzienki, które są na zakręcie, nie przyjmują ogromnych ilości wody spływającej z okolicznych posesji. Rozmawiałem z wiceprezydentem o konieczności zaprojektowania kanału deszczowego do ul. Brzeskiej. Zniszczona nawierzchnia na zakręcie zostanie w ramach gwarancji naprawiona – zapowiada Stanisław Wojciuk, naczelnik Wydziału Inwestycji UM, który potwierdza, że po drogach o słabszej podbudowie i jednej warstwie asfaltu nie powinny jeździć ciężkie samochody.