W najstarszej państwowej stadninie rozpoczął się sezon wyźrebień. Dokładnie w Nowy Rok urodziła się pierwsza klaczka.
– Jest bardzo obiecująca i czekamy na jej dalszy rozwój – mówi Katarzyna Stepczuk, główna specjalistka do spraw hodowli koni w stadninie w Janowie Podlaskim. – To klaczka po ogierze Forman wyhodowanym w stadninie w Michałowie i klaczy Brugia – dodaje.
W tym sezonie, stadnina spodziewa się 117 źrebiąt. To więcej niż w zeszłym roku. – 93 z nich to konie czystej krwi arabskiej, a 20 to angloaraby – dodaje specjalistka. Zwykle, koniec wyźrebień przypada na przełom maja i czerwca.
Krystyna Chmiel, profesor nauk rolniczych z Białej Podlaskiej, która od lat specjalizuje się w hodowli koni, co prawda klaczki jeszcze nie wiedziała, ale docenia jej rodowód. – To krok w dobrym kierunku. Pokrycie polskim ogierem Forman daje szansę na klacz „pure polish”. Z tego co wiem, ogierem Forman pokryto jeszcze kilka innych klaczy – przyznaje Chmiel.
Pani profesor od lat popularyzuje powrót do strategii hodowlanej „pure polish”. – To stanowiło naszą wartość kilkadziesiąt lat temu. Chodzi o krzyżowanie klaczy i ogierów o obustronnie polskich rodowodach, które sięgają nawet 200 lat wstecz. Tymczasem, w ostatnich latach dopuszczono do krzyżowania ogiery zagraniczne, przez co polskie araby zatracają swój ceniony na świecie charakter – uważa profesor Chmiel.
Po sześciu miesiącach źrebię odsadza od klaczy i wyprowadza na biegalnię. Klaczka nie ma jeszcze imienia. Wiąże się to bowiem z pewną procedurą, bo imiona nie mogą powtarzać się przez 25 lat. Należy to uzgadniać w księgach stadnych.
Stanina koni w Janowie Podlaskim istnieje od 1817 roku. Od września 2020 roku szefuje jej Lucjan Cichosz, w przeszłości parlamentarzysta PiS. W sierpniu odbywają się tu słynne aukcje Pride of Poland.