25 555 zł – tyle wynosi średnie zadłużenie jednej pralni w naszym województwie. Mowa o przedsiębiorstwach, które wykonują zlecenia dla zamkniętych dziś hoteli i restauracji. Mimo to nastroje w branży są nieco lepsze niż kilka tygodni temu
Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że już blisko 250 pralni chemicznych ma problem ze spłatą swoich zobowiązań. Zadłużona jest 1/3 tej branży.
– Pralnie chemiczne w Polsce to bardzo mały sektor gospodarki. Według oficjalnych danych, pod tym PKD funkcjonuje około pięciu tysięcy firm, ale fizycznie jest ich około siedmiuset. Podczas pierwszego zamrożenia gospodarki i ograniczeń związanych z pandemią, większość pralni stanęła. Wiele z nich uzależnione jest od hoteli, które zostały wówczas zamknięte. Niestety, rządzący w kolejnych tarczach nie brali pralni pod uwagę. Nikt nie przypuszczał, że to sektor tak mocno uzależniony od branż najbardziej dotkniętych lockdownem. Zmieniło się to dopiero w listopadzie, od kiedy dano pralniom możliwość skorzystania z Tarczy 6.0 – przyznaje Karol Tomczak, reprezentant branży w Polsce.
– Tę branżę dzieli się na kilka sektorów. Pierwszy to pralnie chemiczne w galeriach, których obroty spadły, ponieważ przez brak oficjalnych spotkań, wieczorowych uroczystości czy przyjęć, Polacy przestali chodzić w wizytowych ubraniach, więc nie muszą ich czyścić – mówi Andrzej Kulik, ekspert Rzetelnej Firmy. – Przez to obroty tych firm spadły nawet o 80 proc. Drugi sektor to pralnie współpracujące z hotelami, które teraz nie mają potrzeby prania pościeli czy obrusów. Pralnie są gotowe do świadczenia usług, jednak z powodu zamknięcia ich strategicznych klientów nie mogą pracować. Pozostają im jedynie hostele, które wynajmują pokoje dla cudzoziemców. Są one w stanie zapewnić niecałe 40 proc. obrotów pralni i to nie wszystkich, ponieważ nie każda pralnia ma takich klientów.
Najbardziej zadłużone są pralnie w Małopolsce, Mazowszu i na Śląsku. Długi działającego w tej branży przedsiębiorcy w woj. świętokrzyskim to średnio ponad 64 tys. zł. Duże problemy mają też pralnie w woj. łódzkim (39 866 zł) małopolskim (33 475 zł) i dolnośląskim (29 722 zł). Na kolejnym miejscu uplasowali się przedsiębiorcy z woj. lubelskiego, którzy muszą oddać wierzycielom w sumie ponad 281 tys. zł. Ich średnie zadłużenie to 25 555,62 zł. To pieniądze, które muszą zwrócić dostawcom mediów (głównie prądu), niespłacone raty pożyczek, kredytów czy leassingów.
Mimo to nastroje w branży są nieco lepsze niż kilka tygodni temu.
– Jesteśmy bardzo zadłużeni, ale mamy też nadzieję na poprawę sytuacji – mówi Krzysztof Kopacz, właściciel Pralni Higiena w Świdniku. – W ramach tarczy 7.0 zostaliśmy zwolnieni z ZUS na kolejne dwa miesiące. Jest też możliwość postojowego. Wierzymy też, że będziemy mogli skorzystać z Tarczy 2.0. Mamy zapewniania od wielu posłów, że tak się właśnie wydarzy. Jeśli tak się stanie to subwencja pokryje do 70 proc. straty firmy. Niestety, resztę strat musimy pokryć z własnych środków. Nie mówiąc już o jakichkolwiek zyskach z działalności.