Obecny gospodarz gminy kontra była wójt. To pomiędzy tymi dwiema osobami rozegra się wyborcza walka w Dorohusku.
Za nieco ponad tydzień mieszkańcy gminy Dorohusk zdecydują po raz kolejny, kogo chcą widzieć w roli wójta. O to stanowisko w przedterminowych wyborach ubiega się dwoje kandydatów: Marzena Szopińska-Demczuk, była wójt odwołana na wiosnę w referendum i Wojciech Sawa, obecnie pełniący funkcję wójta, wcześniej dyrektor zespołu szkół.
Oboje zapowiadają, że chcą czystej kampanii, choć zważywszy na to, co się działo w gminie do tej pory, trudno uwierzyć, że te życzenia mogą się spełnić. A kampania tak naprawdę rozpoczęła się jeszcze przed oficjalnym zgłoszeniem kandydatów.
Zarówno Szopińska-Demczuk, jak i Sawa przyznają, że spotykają się z mieszkańcami. Oboje odżegnują się jednak od tego, że te spotkania mają charakter agitacyjny.
- Ja po prostu nie chcę zerwać i nigdy nie zerwałam kontaktu z gminą - mówi Szopińska-Demczuk. A jej kontrkandydat z kolei zapewnia: Cykl spotkań z mieszkańcami, który właśnie trwa, ma na celu wysłuchanie i poznanie potrzeb i oczekiwań ludzi. - Oni przecież najlepiej wiedzą, co jest w gminie potrzebne, a ja chcę wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom - mówi Sawa.
Czym kandydaci zamierzają przekonać do siebie wyborców?
- Chciałbym, aby ludzie ocenili mnie nie po słowach, ale po czynach - mówi Sawa. - Moim zdaniem, ta gmina ma duże możliwości rozwoju. Ale jest też dużo do zrobienia. Słucham tego, co mówią ludzie. Na pewno dla nich jednym z ważniejszych problemów jest zły stan dróg. I nie można mówić: "Nic się nie da zrobić, bo nie ma pieniędzy”. Skoro brakuje ich w gminie, trzeba szukać gdzie indziej. I nie boję się konfrontacji z moją kontrkandydatką. Skoro zdecydowałem się na start w wyborach, to znaczy, że podjąłem rękawicę.
Szopińska-Demczuk, która już raz odwołana przez mieszkańcow, ma teoretycznie trudniejszy start, zapewnia, że też się nie podda.
- Owszem, było referendum, ale mnie odwołało 1200 osob. A wyborców w gminie jest ponad pieć tysięcy - mówi. - Przez dwa lata, gdy byłam wójtem, obiecywałam ludziom, że najpierw musimy zacisnąć pasa, żeby potem były tego efekty. Nie pozwolono mi skończyć mojej pracy, a ja chcę dotrzymać słowa. Zresztą, do startu przekonali mnie sami mieszkańcy. A ja sama też nie chcę pozwolić na to, żeby obecne władze zaprzepaściły to, co udało się nam wcześniej osiągnąć.
Mieszkańcy, w ocenie obojga kandydatów, zdają się wstrzemięźliwi. Jedni skłaniają się bardziej ku byłej pani wójt, inni ku obecnemu gospodarzowi gminy. Wielu zwraca uwagę na to, że w tle wyborczej scenerii za wiele jest konfliktów i kłótni.
- Powiem szczerze, że gdybym tylko mógł, to najchętniej zagłosowałbym na kogoś spoza tej dwójki - mówi pan Marian z Dorohuska. - Kogoś, kto nie jest związany z żadną z tych skłóconych grup. Mam dość tych wzajemnych oskarżeń, zarzutów i obrzucania się błotem. Odnoszę wrażenie, że w tym wszystkim giną ludzie, o których przecież przede wszystkim władze powinny się troszczyć.
O tym, na kogo postawią mieszkańcy Dorohuska, przekonamy się tuż po wyborach. Przypomnijmy, że samo głosowanie odbędzie się w niedzielę, 19 października.