Motor bardzo dobrze zaczął prestiżowe spotkanie z Legią Warszawa. Drużyna z Lublina prowadziła 1:0, miała okazję na drugiego gola, ale ostatecznie przegrała 2:5. Jak spotkanie oceniają Goncalo Feio i Mateusz Stolarski?
Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Myślę, że zaczęliśmy bardzo dobrze. Nie chodzi tylko o strzeloną bramkę, ale i liczbę wejść za linię obrony. Udało się zdobyć gola po stałym fragmencie gry. Następnie czuliśmy, że mamy swój moment. Rzut karny sprokurowany przez nas spowodował, że musieliśmy go wybronić. To się udało, weszliśmy w większą energię, mieliśmy sytuację na 2:0 i czuliśmy, że idziemy w dobrym kierunku. To był podobny moment do spotkania z Rakowem. Ten dobry moment poniósł nas na tyle, że straciliśmy kontrolę nad fazami przejściowymi. Dopuściliśmy Legię do kreowania po tych fazach sytuacji bramkowych. Rywale przejęli inicjatywę. Strzelili gola, za chwilę karny i to przeciwnik miał jedną bramkę zaliczki. Chcieliśmy kontynuować naszą grę po przerwie, ale szybko straciliśmy trzeciego gola. Szacunek dla zespołu, który chciał dalej iść, grając przeciwko dobrej drużynie. Jeżeli idziesz na wymianę ciosów, to możesz się spodziewać, że może to skutkować wysokim rezultatem. Zdecydowaliśmy się na to i żałujemy, że nie stworzyliśmy swoich okazji. Wygrał jednak zespół lepszy, Legia bardziej na to zasłużyła. My musimy wyciągnąć wnioski, poza indywidualnymi błędami, co mogliśmy zrobić taktycznie jako drużyna, ale najważniejsze jest, żeby grając przeciwko czołowym klubom nie dać się ponieść, kiedy mamy swój moment. Musimy kontynuować i doceniać go, ale myśleć dlaczego go mamy i co robimy dobrze, żeby trwał dłużej. Taką lekcję chciałbym wyciągnąć, dwa tygodnie przerwy przed nami, pracujemy dalej.
Goncalo Feio (Legia Warszawa)
– Szybko straciliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry. To jest na pewno element, nad którym musimy jeszcze pracować. Teraz będziemy mieli na to trochę więcej czasu. Stałe fragmenty, to zawsze była mocna strona moich drużyn i dalej będzie tak samo. Nie martwię się o to, trzeba to tylko wypracować. Wcześniej skupialiśmy się też na obronie autów i teraz nikt nie może nam już w ten sposób zagrozić. Początki meczów nie zawsze są idealne. To nie było jednak z naszej strony złe wejście w spotkanie, bo poza stałymi fragmentami rywale nie byli nawet w stanie zbliżyć się pod naszą bramkę. Przeciwnik trafił do siatki, a my tracimy na pewno za dużo goli. To mi się nie podoba, ale to jest też konsekwencja tego, że nie możemy ostatnio trenować. Dobrze zareagowaliśmy na to co się wydarzyło, tak jak duża drużyna powinna reagować na swoim stadionie. Wzięliśmy piłkę, a realizacja planu taktycznego okazała się niemal idealna, jeżeli chodzi o rozbijanie pressingu Motoru czy operowanie piłką w strefach, w których nie byli w stanie bronić. Mówię niemal idealna, bo straciliśmy bramkę po jednym z takich rozegrań. Wiele razy rozmawialiśmy o tym, że Legia może i powinna grać lepiej. W niedzielę, to był nasz dobry mecz pod kątem piłkarskim. Chcę, aby zawodnicy mieli jeszcze większą odwagę. Pokazaliśmy umiejętności, a wynik 5:2, to tak naprawdę najniższy wymiar kary. Dla Motoru był to szósty mecz w sezonie, a dla nas 13. Myślę, że rozbiliśmy też nieco mitów, jeśli chodzi o granie co trzy dni. Oczywiście, mogło być jeszcze lepiej. Można było wygrać 13 spotkań. Jesteśmy jednak niepokonani w Europie, w lidze niestety nie. Znajdujemy się jednak w czubie tabeli i dalej walczymy o najważniejszy cel, czyli mistrzostwo.
Wymiana ciosów z Motorem?
– Motor jest drużyną, która dostała dwa lata temu określoną tożsamość i poprzez tą tożsamość znalazła się tam, gdzie jest teraz. Legia grała na bardzo wysokim poziomie, na poziomie, na którym moglibyśmy rywalizować w pucharach. Krytykować Motor? Nie tędy droga, dajcie im popracować, niech rosną, niech się dostosują do ligi, to jest drużyna pracowita. My byliśmy za mocni dla nich, ale wcale nie było nam łatwo. Motor ma określoną tożsamość i rezygnować z niej na rzecz jednego meczu? Teraz łatwo powiedzieć, że można było tak zrobić, ale zarówno piłkarze, jak i sztab tak nie chcieli. Analiza po meczu jest łatwiejsza.