Po 16. kolejkach Górnik Łęczna miał na koncie siedem remisów na zapleczu PKO BP Ekstraklasy. Tym razem do Łęcznej przyjechał GKS Tychy, a więc drużyna, która w tym sezonie punktami dzieliła się do tej pory aż 10-krotnie. W meczu padły aż cztery gole, ale obie drużyny solidarnie podzieliły się punktami po raz kolejny.
Sobotni mecz fantastycznie zaczął się dla Górnika. Już w szóstej minucie Adam Deja posłał dośrodkowanie do znajdującego się przed narożnikiem pola karnego Damiana Zbozienia. Doświadczony obrońca również zdecydował się na centrę w kierunku dalszego słupka. Tam najwyżej do piłki wyskoczył Marko Rogonić i strzałem głową pokonał stojącego w bramce GKS Marcela Łubika, a piłka zanim wpadła do bramki odbiła się jeszcze od słupka. Dla chorwackiego napastnika było to drugie trafienie w tym sezonie.
Po strzeleniu gola łęcznianie nie zdecydowali się pójść za ciosem lecz stopniowo zaczęli oddawać pole gry rywalom. W 13 minucie groźnie z dystansu uderzył Bieroński, a Branislav Pindroch choć miał problemy, poradził sobie ze strzałem rywala. W kolejnych minutach ton wydarzeniom na boisku nadal nadawali goście. W 26 minucie z około 16 metrów uderzał Szpakowski, ale na szczęście dla zielono-czarnych bez powodzenia. W odpowiedzi szansę na wyjście z groźną kontrą od połowy boiska miał Damian Warchoł, ale w ostatniej chwili ubiegł go obrońca rywali. Tuż przed upływem pół godziny gry goście wyrównali. Piłkarze z Łęcznej nie wyciągnęli wniosków z poprzednich akcji przyjezdnych i tym razem Julius Erthalter przymierzył z ponad 20 metrów nie do obrony. Kilkanaście sekund po wznowieniu gry od środka ładnie z woleja uderzał Tobiasz Kubik, ale tym razem Pindroch nie dał się zaskoczyć. Z kolei w 34 minucie znów na listę strzelców mógł wpisać się Erthalter, ale strzelając z niemal linii pola karnego uderzył futbolówkę nieczysto i ta minęła słupek bramki Górnika.
W drugiej połowie na boisku bardzo długo nie działo się nic ciekawego. W 56 minucie strzelał Damian Warchoł, ale został zablokowany. W odpowiedzi gola mógł zdobyć Daniel Rumin, ale będąc na trzecim metrze od bramki Górnika nie sięgnął piłki zagranej z lewej strony boiska. W 68 minucie Górnik po raz drugi prowadził. Warchoł popisał się świetnym prostopadłym podaniem, a Fryderyk Janaszek strzałem lewą nogą trafił na 2:1. Zielono-czarni z prowadzenia cieszyli się ledwie dwie minuty, bo tuż po wznowieniu gry na 2:2 trafił Julian Keiblinger. Natomiast w końcówce goście mogli strzelić jeszcze jedną bramkę, ale David Ogaga wybił piłkę w zasadzie z linii bramkowej i mecz zakończył się podziałem punktów. Dla Górnika był to już ósmy, a dla GKS 11-ty remis w trwających rozgrywkach.
Mecz z GKS Tychy był dla Górnika ostatnim spotkaniem pierwszej części sezonu. Za tydzień rozegrana zostanie pierwsza kolejka rundy rewanżowej. Do Łęcznej pierwszego grudnia przyjedzie Stal Stalowa Wola.
Górnik Łęczna – GKS Tychy 2:2 (1:0)
Bramki: Roginić (6), Janaszek (68) – Ertlthaler (29), Keiblinger (70).
Górnik: Pindroch – Bednarczyk, Zbozień (79 Szabaciuk), de Amo, Barauskas (69 Ogaga), Janaszek (69 Krawczyk) – Roginić (55 Spacil), Deja, Żyra (79 Orlik) – Warchoł, Banaszak.
Tychy: Łubik – Budnicki, Tecław, Dijakovic – Keiblinger, Bieroński, Szpakowski (79 Żytek), Ertlthaler (61 Dziuba), Rumin (87, 88 Dzięgielewski), Kubik (87 Błachewicz) – Śpiączka (79 Niewiarowski).
Żółte kartki: Barauskas, Orlik – Śpiączka.
Sędziował: Łukasz Karski (Słupsk).