Lublin jest jednym z bardziej przyjaznych miast, jeśli chodzi o ceny wody, ścieków czy cennik biletów komunikacji miejskiej. Niewiele jest miast, gdzie takie usługi są tańsze. A do tego w naszym regionie – wbrew pozorom – płace nie są aż tak bardzo niskie. Przynajmniej w statystyce.
Stosunkowo tanią mamy też komunikację miejską. W Szczecinie ważny przez godzinę bilet jednorazowy kosztuje 3,40 zł, tańszy za 2,20 zł jest ważny tylko przez 20 minut. W Gdańsku podstawowy bilet kosztuje 2,80 zł. W Lublinie za bilet trzeba zapłacić 2,40 zł. Czyli tyle, co we Wrocławiu, Białymstoku czy Kielcach. Ale np. w ostatnim z tych miast bilet miesięczny na wszystkie linie kosztuje aż 125 zł, podczas gdy u nas zaledwie 84 zł. Dla porównania: w Szczecinie sieciówka kosztuje 138 zł, a bilet uprawniający do miesięcznej jazdy na terenie wszystkich stref poznańskiej komunikacji to wydatek aż 161 zł.
Wbrew pozorom w naszym regionie nie zarabia się najgorzej. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że to właśnie w Lubelskiem płace rosły najbardziej. GUS porównał przeciętne wynagrodzenie z pierwszego kwartału br. z analogicznym okresem roku ubiegłego. Co się okazało? Że zarobki wzrosły o ponad 6 proc., sięgając 3420 zł brutto. A to najszybszy wzrost w całym kraju. – Nie wiem, skąd wychodzą takie statystyki, ale 3 tys. brutto to na oczy nie zobaczę, podwyżki też dawno nie miałam – komentuje pani Monika, ekspedientka w jednym z lubelskich sklepów spożywczych.
Statystycznie, co prawda, zarabiamy mniej, niż wynosi przeciętne wynagrodzenie w skali kraju, ale w takiej samej sytuacji jest zdecydowana większość województw. Jedynie woj. mazowieckie i śląskie przekraczają ten pułap. Najniższe (16 proc. poniżej średniej) wynagrodzenia mają mieszkańcy Podkarpacia. Prócz tego regionu płace niższe od naszych mają mieszkańcy woj. łódzkiego, podlaskiego, świętokrzyskiego, lubuskiego, wielkopolskiego, warmińsko-mazurskiego i kujawsko-pomorskiego.
Przeciętne wynagrodzenie brutto:
Kwoty w złotych, dane GUS za I kw. 2011 r.