Dla branży transportowej tragedia na trasie A4, w której zginął kierowca z Lublina, to kolejny "owoc nudy i ludzkiej głupoty”. Podobnych przypadków nie brakuje, zwłaszcza na Wschodzie.
Okazuje się jednak, że kierowca nie musi się nawet zatrzymywać, by stracić ładunek.
– W Rumunii potrafią rozładować naczepę w czasie jazdy, jeśli tylko jest pokryta plandeką – wyjaśnia Czajka. – Złodzieje w samochodzie osobowym jadą tuż za ciężarówką. Jeden wskakuje na naczepę i przecina plandekę. Potem wystarczy tylko wyrzucić towar.
Z podobnymi przypadkami kierowcy spotykali się w Rosji. Tam złodzieje wskakiwali na naczepy, kiedy ciężarówka z minimalną prędkością pokonywała próg zwalniający przy przejazdach kolejowych.
Niebezpiecznie jest również na parkingach. Zdarzało się, że drzemiący w szoferce kierowca został potraktowany gazem paraliżującym. Zanim doszedł do siebie, po ładunku nie było już śladu. Wbrew pozorom, ryzykowne są nie tylko podróżne po wschodniej części Europy.
W Belgii zdarza się, że niechciany pasażer wskakuje na dach ciężarówki z wiaty stacji benzynowej, aby następnie po rozcięciu plandeki dostać się do środka i w ten sposób przeprawić się nielegalnie do Wielkiej Brytanii.
Po wykryciu takiego gapowicza przez służby (policja, inspekcja) można mieć bardzo poważne kłopoty.
– Bardzo niebezpiecznie jest również w samej Wielkiej Brytanii – dodaje Czajka. – Można tam zostać okradzionym i pobitym. Uczulamy na to naszych kierowców.
Jak wygląda sytuacja na krajowych trasach?
– Większość zagrożeń wynika z nieostrożności innych kierowców – ocenia Mirosław Lipski z PKS w Lublinie. – Kiedyś zdarzały się przypadki kradzieży paliwa, ale od dawna nie zanotowaliśmy żadnych niebezpiecznych sytuacji.