W Biedronce przy ul. Zamojskiej można zamarznąć – alarmowali klienci. Obsługa nie pierwszy raz musiała pracować w ciężkich warunkach. Wszystko przez awarię ogrzewania. Teraz sytuację w sklepie sprawdzi inspekcja pracy.
To nie pierwszy raz, kiedy w sklepie przy ul. Zamojskiej pojawiają się kłopoty z ogrzewaniem. Najgorzej było w styczniu 2010. Supermarket został zamknięty, a klienci odchodzili z kwitkiem.
– Ogrzewanie nie działa od początku zimy – informował nas wówczas pan Marek z Lublina. – Wewnątrz jest minus 4 stopnie. Moja żona odmroziła sobie palce u rąk, pracując na kasie.
Podobnie było w lutym ubiegłego roku. Inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy odwiedzili wówczas sklep przy ul. Zamojskiej. – Po kontroli wydane były środki prawne i usunięto awarię nagrzewnicy – wyjaśnia Tomasz Wierzchowisk, starszy inspektor PIP w Lublinie.
– Kierownictwo sklepu twierdzi, że temperatura jest prawidłowa – dodaje pan Grzegorz. – Co innego jednak, jak siedzi się w cieplutkim biurze, a nie przy kasach. Jeszcze gdyby ta sytuacja zdarzyła się raz czy dwa. Ale nie cyklicznie, przez całą zimę, każdego roku!
Przedstawiciele Biedronki przyznają, że temperatura w sklepie spadła o kilka stopni poniżej przepisowych norm. Wszystko przez kłopoty z systemem ogrzewania. Na szczęście, problem udało się rozwiązać. Dzięki temu temperatura wzrosła do przewidzianego w normach poziomu 19 stopni Celsjusza. Mimo zapewnień firmy, inspekcja pracy zapowiada kolejną kontrolę sklepu przy ul. Zamojskiej.