Niektórzy słono płacą za wycieczki w okolice koła podbiegunowego, żeby obejrzeć zorzę. W niedzielę późnym wieczorem można ją było zobaczyć za darmo, nigdzie nie wyjeżdżając. Zorza była widoczna z naszego kraju, również z naszego regionu.
– O Bogowie! Zorza pod Lublinem! Cudo – dodaje inny z użytkowników forum. – Niesamowite. Nie myślałem, że coś takiego można w Polsce zobaczyć. Ewidentnie wygląda to na zorzę polarną – podkreśla kolejny.
Domysły miłośników astronomii potwierdza prof. Krzysztof Murawski, szef Zakładu Astrofizyki i Teorii Grawitacji lubelskiego UMCS. – Miałem pecha – przyznaje profesor. – Wiedziałem, że zorza może być widoczna, ale zapomniałem i nie obserwowałem nieba.
>> Śledź nas na Twitterze
Wszystko zaczęło się od wybuchu na Słońcu. – Które kilka dni temu było w złym humorze i wyrzuciło w przestrzeń międzyplanetarną bardzo dużo plazmy. Taką śnieżkę składającą się z wielu tysięcy ton – wyjaśnia obrazowo prof. Murawski. – W takiej śnieżce jest pole magnetyczne, które zderza się z polem magnetycznym Ziemi lub innej planety.
Dlatego zorze zwykle są widoczne w okolicach biegunów. Ale na półkuli północnej zdarza się, że można je obserwować w Europie środkowej czy nawet południowej. – Wszystko zależy od siły wybuchu na Słońcu, ilości wyrzuconej materii i ukierunkowania pola magnetycznego wewnątrz niej – tłumaczy prof. Murawski. – W tym wypadku wybuch był rzeczywiście bardzo silny, a wyrzucona śnieżka była na tyle duża, że mogliśmy obserwować zorzę aż u nas.
Zorzę, czyli – z punktu widzenia obserwujących – wyjątkową grę świateł na niebie: m.in. fioletowych, niebieskich, zielonych. – Te barwy pochodzą od różnych pierwiastków, które są w ziemskiej atmosferze – precyzuje naukowiec.
Jest szansa, że zorza będzie widoczna także dzisiaj.