Po serii pięciu wygranych LUK przegrał w Zawierciu. Mimo to lublinianie wciąż walczą o udział w fazie play-off.
Nic nie może przecież wiecznie trwać… – słyszymy w znanej polskiej piosence. W weekend przekonali się po tym siatkarze z Lublina. Podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza ulegli na wyjeździe brązowemu medaliście mistrzostw Polski Aluron CMC Warcie Zawiercie 1:3.
Wojciech Włodarczyk i spółka zdołali urwać faworytowi zaledwie seta. Mankamentem, szczególnie w trzeciej i czwartej partii, było przyjęcie. Gospodarze momentami sprawiali gościom spore problemy zagrywką. Nie było przyjęcia w punkt, nie można też było przeprowadzać skutecznych akcji. Nie kleił się atak, słabo funkcjonowała też gra blokiem, czasami udawało się zagrać wyblokiem. Jak się okazało, w końcowym rozrachunku, była to kropla w morzu potrzeb. Efekt? Przegrana w czterech setach, 10. w sezonie, pierwsza po serii pięciu wygranych z rzędu.
Trzeba uczciwie przyznać, że przed wyjazdem do Zawiercia o siatkarzach z Lublina było głośno w PlusLidze. Nie codziennie zdarza się bowiem ograć po kolei: mistrza Polski i jednocześnie najlepszą klubową drużynę Europy oraz wicemistrza kraju. Mowa oczywiście o Grupie Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębskim Węglu. A przecież lublinianie drugą z ekip ograli na jej terenie. W obu meczach było po 3:2, ale nikt nie będzie się czepiał rozmiarów zwycięstw.
Wcześniej, w takim samym stosunku, podopieczni trenera Daszkiewicza ograli Cerrad Enea Czarnych Radom, również na wyjeździe. Listę zwycięstw uzupełniają 3:1 z Indykpolem AZS Olsztyn w Lublinie oraz 3:0 w Katowicach z GKS. Pięć wygranych z rzędu to najlepsze dotychczasowe osiągnięcie w sezonie. Wcześniej podopieczni trenera Daszkiewicza mieli w dorobku dwa, a następnie cztery zwycięstwa po kolei. Pierwszą serię zaliczyli na początku listopada, drugą na przełomie listopada i grudnia.
Dobra postawa napawa optymizmem przed dalszą częścią sezonu. LUK walczy o awans do play-off. Przed rokiem, będąc beniaminkiem, był blisko sprawienia sensacji. Ostatecznie zakończyło się na 11. miejscu po wygranej ze Ślepskiem Malow Suwałki. Do końca rundy zasadniczej zostało jeszcze dziewięć kolejek.
Lublinian czekają jeszcze mecze z zespołami, które również walczą o najlepszą ósemkę. To: Stal Nysa, Ślepsk, Barkom Każany Lwów i PGE Skra Bełchatów. Rywalizacja zapowiada się bardzo ciekawie. Po drodze LUK nie może także tracić punktów z innymi ekipami. Po weekendowej kolejce podopieczni trenera Daszkiewicza są poza ósemką – zajmują dziewiąte miejsce i mają na koncie 31 punktów. Do ósmej Stali Nysa tracą trzy, a do szóstego Indykolu AZS Olsztyn i piątego Projektu Warszawa – sześć „oczek”. Wojciech Włodarczyk i spółka nadal mają o co walczyć. Najbliższa szansa na komplet punktów w niedzielę, kiedy do Lublina zawita beniaminek BBTS Bielsko-Biała (godzina 14.45).