Mecz Polesia Kock ze Stalą Poniatowa nie doszedł do skutku, bo miejscowe boisko nie zostało przygotowane do gry.
Futbol w Kocku ma bogate tradycje, a miejscowe Polesie to rozpoznawalna marka w naszym regionie. Do tej pory ten klub był stawiany za wzór solidności, bo mimo wielu problemów przez wiele lat potrafił skutecznie walczyć co najmniej na poziomie lubelskiej klasy okręgowej.
Czasami nawet udawało mu się wskoczyć na poziom IV ligi. Wówczas do Kocka przyjeżdżały duże, jak na warunki województwa lubelskiego, firmy. Kibice Polesia do dzisiaj wspominają rywalizację z Chełmianką Chełm, Stalą Kraśnik czy Hetmanem Zamość.
Dlatego wydarzenia z niedzieli dla piłkarskiego środowiska są szokiem. Mecz Polesia z przewodzącą rozgrywkom Stalą Poniatowa miał być jednym z hitów tego weekendu. Stal jest już bardzo blisko awansu do IV ligi. Przed rywalizacją w Kocku mogła jednak czuć pewne obawy, bo Polesie było od czterech spotkań niepokonane. Spotkanie jednak w ostatniej chwili zostało odwołane. Powód był zaskakujący – boisko było nieprzygotowane do gry.
– Na murawie zabrakło chociażby linii. Strażacy próbowali je wysypywać ręcznie, ale w XXI wieku takie działanie jest skazane na porażkę. Taka sytuacja jest dla nas wszystkich zaskoczeniem, bo władze Kocka od wielu lat dbały o sport. Kiedy jednak pracownik opiekujący się obiektem z końcem kwietnia przeszedł na emeryturę, to w jego miejsce nikogo nie zatrudniono. Zamiast tego przygotowanie stadionu zlecono kilku innym podmiotom. W efekcie chyba nikt nie czuje się za to odpowiedzialny, co było widać w niedzielę. Bardzo jest mi szkoda murawy, która w przeszłości uchodziła za jedną z najlepszych w województwie. Niestety, ale staje się ona z każdym tygodniem coraz gorsza – mówi Paweł Sobolewski, prezes Polesia.
– Jestem w tym klubie od wielu lat, ale nie pamiętam takiej sytuacji. Ostatni raz walkowerem przegraliśmy pewnie ze 30 lat temu, kiedy do skutku nie doszedł mecz z Turem Milejów. Wówczas zawodnicy z Lublina spóźnili się z dojazdem do Kocka o kilkanaście minut. Później rozgrywaliśmy już wszystkie mecze, niezależnie od warunków panujących w klubie – dodaje Leon Filipek, kierownik Polesia i jeden z symboli tego klubu.
Można się cieszyć tylko, że ta sytuacja prawdopodobnie nie wpłynie na kwestię utrzymania Polesia w lubelskiej klasie okręgowej. Klub ma na koncie 33 pkt i zajmuje 7 miejsce. – To prawda. Inną sprawą jest to, że jest mi po prostu wstyd przed chłopakami. Obiekt jest własnością gminy, więc my tu nie jesteśmy winni. Zawodnicy bardzo czekali na ten mecz i nie zasłużyli na taki cios – dodaje Paweł Sobolewski.
Kolejny mecz w Kocku ma odbyć się 25 maja. Wówczas Polesie podejmie MKS Ruch Ryki. – Nie wyobrażam sobie, żebyśmy kolejny mecz oddali walkowerem – kończy sternik klubu.