Górnik Łęczna na swoim stadionie podzielił się punktami z GKS Tychy remisując 1:1. Tym samym drużyna trenera Kamila Kieresia w dalszym ciągu nie przegrała spotkania w roli gospodarza. Oto jak niedzielny mecz podsumowali obaj szkoleniowcy
Kamil Kiereś, trener Górnika
– To był szybki mecz z obu stron. Zdawaliśmy sobie sprawę, że GKS Tychy to nieprzyjemny rywal, który prezentuje niewygodny styl gry. Wiedzieliśmy, że o wyniku zadecydują detale. Jestem zadowolony z pierwszych 15 minut spotkania, w których potrafiliśmy dość płynnie utrzymać się przy piłce. Były momenty które dawały nam sporo pewności. Ostatnie pół godziny pierwszej połowy były w mojej ocenie nasz najsłabszym momentem w tym meczu. Notowaliśmy wtedy zbyt dużo strat, a rywal wymuszał w nas indywidualne błędy dzięki którym zyskiwał stałe fragmenty gry. To był taki moment, którego nie można do końca akceptować.
Druga połowa była w naszym wykonaniu zdecydowanie lepsza. W końcówce wprowadziliśmy pewne zmiany w ustawieniu. Karol Struski powędrował na pozycję numer 10, Sergiej Krykun z lewej na prawą stronę, a Bartek Śpiączka wylądował na dziewiątce. Fragment od 80 minuty spotkania był najlepszy w naszym wykonaniu. Mocno docisnęliśmy i stworzyliśmy aż pięć sytuacji. Duży plus dla zespołu, że kiedy energia ucieka potrafił docisnąć i stworzyć sobie te sytuacje. Groźnie było również pod naszą bramką, ale moim zdaniem w końcówce meczu akcje GKS-u powstały wyłącznie po naszych błędach. To jest z pewnością mankament który musimy poprawić.
Mecz zakończył się remisem, ale nie chce tutaj mówić, że czuje niedosyt. Wiadomo, że zawsze chce się wygrywać i zdobywać komplet punktów. Nastawialiśmy się przed tym spotkaniem na pełna pulę, ale nie udało nam się to i musimy to zaakceptować.
Artur Derbin, trener GKS Tychy
– Z jednej strony czujemy niedosyt bo mieliśmy swoje sytuacje, ale z drugiej zdobyty punkt trzeba docenić. Górnik w końcówce był bardzo groźny, ale Konrad Jałocha stanął na wysokości zadania. Cieszę się z postawy drużyny i tego jak zareagowała po stracie gola. Ten mecz mógł się podobać tym, którzy go oglądali. Było wiele emocji, ale jak to się mówi wyszło z niego dwóch rannych.