Osiem lat polska siatkówka musiała czekać na dziewiąty medal Mistrzostw Europy mężczyzn. W sobotę Polacy pokonali w Paryżu Francuzów 3:0 w meczu o trzecie miejsce
Celem nadrzędnym było zdobycie mistrzostwa Starego Kontynentu. Plany Polakom pokrzyżowali jednak Słoweńcy. Starcie półfinałowe z tym zespołem od początku nie układało się po myśli Biało-Czerwonych. Gospodarze byli niesieni nie tylko własną – zaskakująco dobrą jak do tej pory – dyspozycją, ale również dopingiem ponad 10 tys. kibiców zgormadzonych w hali w Lublanie. O ile Polacy szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie za sprawą błędów rywali, o tyle sami niedługo później poszli w ślady miejscowych. Koniec końców to właśnie Słoweńcy cieszyli się z triumfu w pierwszym secie 25:23.
Mistrzowie świata nie grali na poziomie, do jakiego przyzwyczaili swoich sympatyków. Dość powiedzieć, że na wysokości zadania stanął jedynie duet libero – Paweł Zatorski i Damian Wojtaszek uwijali się w obronie jak w ukropie. Ich koledzy wykorzystali to, choć nie bez kłopotów, jedynie w drugiej partii, wygranej na przewagi do 24.
Kolejne dwie odsłony ponownie należały do Słoweńców. W tej niezbyt przyjemnej dla oka konfrontacji liczyło się po prostu to, kto popełni mniej błędów. Tą drużyną okazali się gospodarze, którzy triumfowali do 22 i 23. Mistrzom świata pozostała walka o brązowy medal, chociaż apetyty były większe.
W Paryżu Biało-Czerwoni trafili na Francuzów, którzy mieli w nogach przegraną pięciosetową batalię półfinałową z Serbami. Pomimo dużego zmęczenia, zespół prowadzony przez trenera Laurenta Tillie mógł liczyć na wsparcie swojej publiczności. To jednak nie wystarczyło w konfrontacji z rozpędzonymi mistrzami świata, którzy po słabym występie w 1/2 finału zrehabilitowali się, wygrywając 3:0 z meczu o brąz.
„Trójkolorowi” to wymagający rywale, a kiedy ich lider – Earvin N’Gapeth – złapie wiatr w żagle, to są podwójnie groźni. Wspomniany przyjmujący długo trzymał swoją drużynę w grze. Kolektyw zwyciężył jednak nad jednostką w trzech kolejnych partiach – do 24, 22 i 21. Polacy powtórzyli sukces z 2011 z ery włoskiego trenera Andrei Anastasiego.
===
Słowenia – Polska 3:1 (25:23, 24:26, 25:22, 25:23)
Polska: Drzyzga, Muzaj, Leon, Kubiak, Bieniek, Nowakowski, Wojtaszek (libero) oraz Konarski, Zatorski (libero), Komenda, Śliwka, Kłos.
Słowenia: Vincić, Stern, Urnaut, Cebulj, Kozamernik, Pajenk, Kovacić (libero) oraz Gasparini, Stalekar.
Francja – Polska 0:3 (24:26, 22:25, 21:25)
Polska: Drzyzga, Muzaj, Leon, Kubiak, Bieniek, Nowakowski, Zatorski (libero) oraz Komenda, Szalpuk, Wojtaszek (libero).
Francja: Toniutti, Boyer, N’Gapeth, Clevenot, Le Roux, Le Goff, Grebennikov (libero) oraz Brizard, Tillie, Rossard, Patry, Chinenyeze.