Zanim poznałam taniec urzekła mnie sama muzyka, bardzo żywiołowa, przy której nogi same rwą się do tańca - mówi Estera Małek, jedna z tancerek irlandzkich.
Selekcja
- Niestety, większość fanów tańca irlandzkiego woli go oglądać niż tańczyć - śmieje się Estera Małek. - Wynika to z tego, że jest on bardzo wymagający i nie oszukujmy się: trudny. Tylko najwytrwalsi zostają.
W chwili obecnej, oddział liczy sobie dwudziestu uczniów na różnych poziomach zaawansowania. Spotkania na treningach odbywają się trzy razy w tygodniu, gdzie zgromadzeni uczą się tańców solowych miękkich (wykonywanych w irlandzkich baletkach, tzw. pumps) oraz twardych, czyli stepu. Oprócz tego próbują sił w tańcach grupowych tzw. Ceili. Sam zespół po kilku latach treningów powstał w grudniu 2007 roku. Jego irlandzka nazwa Róisín Dubh to metafora nazwy zielonej wyspy: Czarna Róża.
Zawody
Grupa występuje w różnych miejscach, zazwyczaj kilka razy w roku, w szczególności w okresie około "patrykowym”, czyli w okolicach dnia (16 marca). Regularnie bierze także również udział w profesjonalnych zawodach w tańcu irlandzkim, organizowanych również w Polsce. W tym roku ponownie będzie można obejrzeć rywalizację tancerzy podczas dwóch dni zawodów, które odbędą się na początku marca już po raz drugi w Krakowie. - Zainteresowanie tańcem irlandzkim z roku na rok jest coraz większe. Dawno temu byłyśmy we trzy. Później, po kolejnych naborach udało się uformować stałą grupę - dodaje Małek.
Profesjonaliści
- Po zobaczeniu jak taniec irlandzki wygląda, nie miałam już wątpliwości. Spodobało mi się, że zawiera w sobie tańce miękkie - lekkie, płynne kroki, sprawiające wrażenie, że człowiek lata, jak i step: wybijanie rytmu specjalnie do tego przygotowanymi butami - opowiada Estera.
Szkół takich jak Uá Niáll jest niewiele w Polsce. Na Lubelszczyźnie jest to jedyna taka organizacja. Wielbiciele Irlandii powinni również odwiedzić Towarzystwo polsko-irlandzkie w Lublinie, a dla fanów muzyki polecamy grupę Lia Fail.