Mianem niezwyciężonych mogą dalej legitymować się tylko piłkarze Resovii, którzy jak najbardziej zasłużenie pokonali Avię 3:1. Jedynego gola dla "żółto-niebieskich”, zresztą bardzo ładnego, strzelił najskuteczniejszy Wojciech Białek. Na pocieszenie podopiecznym trenera Wiesława Kołodzieja pozostaje fakt, że jako pierwsi w tym sezonie strzeli bramkę liderowi.
Kibice, którzy przybyli w sobotnie popołudnie na stadion Avii liczyli na pojedynek dwóch snajperów, Białka w ekipie gospodarzy oraz 19-letniego Mariusza Wiktora w Resovii. Nie zawiedli się. Obaj trafiali po razie do bramki rywala. Bardzo widowiskowy był gol napastnika ze Świdnika. A nic nie wskazywało na to, że bramkarz przyjezdnych Marcin Pietryka tak szybko skapituluje.
Już w 11 minucie rzut wolny z połowy gospodarzy wykonywał Mateusz Pielach. Obrońca posłał długą piłę przed pole karne gości. Tutaj futbolówkę strącił głową Krzysztof Boniecki, wprost na nogę Wojciecha Białka. Ten huknął z woleja niczym z armaty i gospodarze mieli chwilę radości. Jednak nie na długo.
Po strzeleniu bramki Avia oddała pole gry. Wraz z upływem minut inicjatywę zaczęli przejmować goście. Jej wynikiem była bramka wyrównująca, strzelona tym razem przez lidera klasyfikacji z Resovii, który wykończył podanie Jarosława Piątkowskiego. Trzeba tutaj podkreślić, że ewidentnie przy tej bramkowej akcji zaspali defensorzy miejscowych. Kolejny gol wisiał w powietrzu. Stał się rzeczywistością w po pół godzinie gry, kiedy to okazję strzelecką sprokurował pozyskany z Motoru Lublin obrońca Patryk Grzegorczyk.
Defensor sfaulował przed polem karnym Przemysłwa Pałkusa. Rzut wolny z 20 metrów zamienił na bramkę Piątkowski, nie bez pomocy golkipera Avii. Przed strzałem Mazur dał się zwieść przeskakującemu nad piłką Kamilowi Walaszczykowi. Piątkowski zatem miał ułatwione zadanie i strzelił obok muru wprost do pustej bramki.
- To był mój ewidentny błąd - wyznaje Marcin Mazur. - Myślałem, że będzie strzelał ktoś inny, zrobiłem już nawet dwa kroki w prawą stronę i nie zdążyłem wrócić, kiedy oddano właściwe uderzenie. Wszystko przez fakt, że dałem wiarę nawoływaniom z ławki Resovii: "wal w bramkarza”. Swój błąd Mazur naprawił chwilę później, kiedy wyszedł zwycięsko z sytuacji sam na sam z Andrzejem Danielakiem.
W drugiej części tylko trzykrotnie gospodarze wypracowali dogodne okazje. Niestety zarówno Damian Rusiecki, jak też Grzegorczyk i Białek nie mieli na tyle szczęścia i umiejętności by dać swojej drużynie choćby remis. Jak pech to pech. Wprowadzony w końcówce Bartosz Madeja strzałem w doliczonym czasie gry przypieczętował wygraną Resovii. - Spodziewaliśmy się po Avii czegoś więcej, wygraliśmy zasłużenie. Zamierzamy awansować do II ligi - skwitował Mariusz Wiktor.
Nerwów i emocji w końcówce było sporo. Do tego stopnia, że reagującego zbyt impulsywnie trenera Resovii Tomasza Tułacza arbiter z Białej Podlaskiej odesłał na trybuny.
Avia Świdnik - Resovia Rzeszów 1:3 (1:2)
Avia: Mazur - Kleszcz (9 Paluszek), Pielach, Grzegorczyk, Połeć, Gralewski, Orzędowski (60 Kamiński), Pranagal, Popajewski (46 Rusiecki), Boniecki (78 Nowiński), Białek.
Resovia: Pietryka - Pydych, Kozubek, Baran, Szkolnik, Piątkowski, Fryc (85 Madeja), Walaszczyk, Pałkus (84 Adamczyk), Danielak (63 Oślizło), Wiktor (80 Korab).
Żółte kartki: Grzegorczyk (A) - Wiktor (R).
Sędziował: Mariusz Śledź (Biała Podlaska). Widzów: 500.